Ciężarowe są lepsze
Z Łukaszem Wiśniewskim, właścicielem serwisu Autodas w Elblągu (warmińsko-mazurskie) rozmawia Jacek Dobkowski.
Jacek Dobkowski: – Prowadzi pan serwis pojazdów ciężarowych, dostawczych, osobowych. Zazwyczaj warsztaty specjalizują się na przykład w ciężarówkach.
Łukasz Wiśniewski: – Zaczynaliśmy w 2007 roku od ciężarówek, ale była taka okazja, żeby przejąć osobowy warsztat, znajdujący się w tym samym budynku. Z drugiej strony wymogli to klienci. Obsługujemy dużo firm i one chcą naprawiać w jednym miejscu również osobowe samochody. Wyszło to bardzo naturalnie, osobowymi zajmujemy się od 2009. Dodam, że naprawiamy również maszyny budowlane, na podobnej zasadzie – niektórzy właściciele firm transportowych mają koparki i inne maszyny.
JD: – Czyli dąży pan do kompleksowości?
ŁW: – Tak, staramy się obsługiwać kompleksowo. Poza mechanika, elektryką, elektroniką świadczymy usługi blacharsko-lakiernicze, takie podstawowe. Poważniejsze przypadki trafiają do zaprzyjaźnionej lakierni. Dla klienta jest do wygodne, przyprowadza samochód do nas i odbiera gotowy, my obsługujmy od A do Z.
JD: – Bardziej żyje pan z osobowych czy z ciężarowych?
ŁW: – Z ciężarowych! Auta ciężarowe mają lepszą stawkę robocizny, warsztatów jest mniej niż osobowych. Klienci z firm transportowych muszą mieć szybko naprawione, co czasami wiąże się z tym, że mogą więcej zapłacić. Mają kontrakty, muszą dotrzymać terminów.
JD: – Jak w takim razie zaplanować dzień, czy wiadomo, co będzie robiło się jutro, pojutrze?
ŁW: – Posiadamy umowy serwisowe z flotami, wiadomo że w razie awarii musimy naprawić w ciągu 24 godzin. Takie floty mają priorytet, musimy na warsztacie coś przeparkować, ustawić. Z reguły mamy zaplanowaną pracę trzy-cztery dni naprzód.
JD: – Czy klienci przyjeżdżają także na okresowe przeglądy?
ŁW: – Tak, szczególnie jeśli są nowsze samochody. Klienci sami rozumieją, że lepiej sprawdzić auto, niż później naprawiać po wystąpieniu awarii, są to kosztowne sprawy. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Duże, bogatsze firmy często dbają o samochody, wymieniają olej w skrzyni, olej w moście i tak dalej.
JD: – Elbląg leży niedaleko Rosji, co z klientami z tego sąsiedniego państwa?
ŁW: – Pojawiają się, ale kiedyś było ich naprawdę dużo. Mieliśmy od nich samochody ciężarowe, osobowe. To byli dobrzy klienci. U nich usługi są droższe, a przede wszystkim na części trzeba czekać w serwisach nawet po parę tygodni. U nas to jest praktycznie z dnia na dzień.
JD: – Właśnie – części skąd pan bierze? Inter Cars?
ŁW: – W Elblągu mamy kilka hurtowni, miedzy innymi Inter Cars, Autos. W okolicznych miastach jest Europart, Opoltrans, Skuba. Generalnie mamy wybór, a jeśli chodzi o auta dostawcze i osobowe to hurtowni jest jeszcze więcej. Mamy poinstalowane programy, widzimy co jest w danej hurtowni, widzimy cenę. Sami porównujemy, gdzie jest najkorzystniejsza cena. Oczywiście w „ciężarówce” liczy się także czas, patrzymy, kto szybciej przywiezie. Czasami klient jest skłonny „przepłacić”, żeby auto szybciej wyjechało. W osobowych klienci mogą poczekać, żeby wyszło taniej.
JD: – Co w praktyce daje przynależność do sieci Q-Service Truck?
ŁW: – Sieć dała nam wiele kontaktów z innymi serwisami. W sieci mamy szkolenia, mamy porady, mamy lepszą dostępność części. Dla nas najważniejsza jest wiedza. Pozyskujemy wiedzę przez szkolenia i korzystając z doświadczenia innych warsztatów z sieci, które działają dłużej. Spotykamy się, wymieniamy doświadczenia. Mamy gdzie zadzwonić, aby coś skonsultować z innymi warsztatami, na przykład specjalizującymi się w skrzyniach czy silnikach. Znamy się, wiemy, kto w czym jest dobry.
JD: – A jak jest z dostępnością informacji technicznych, oprogramowania?
ŁW: – Posiadamy komputery diagnostyczne, na bieżąco aktualizujemy oprogramowanie. Poza tym są szkolenia, nie tylko organizowane przez Inter Cars. Są firmy, które specjalizują się w szkoleniach, wyszukujemy odpowiednie do naszych zainteresowań. Na przykład elektryka w samochodach ciężarowych, ogólnie albo z konkretnej marki. Elektryka i elektronika jest szczególnie ważna, klienci poszukują warsztatów, które się na tym znają. Samochody ciężarowe maja coraz więcej elektryki, ciężko to zdiagnozować bez odpowiedniego sprzętu i bez odpowiedniej wiedzy. Staramy się nie odbiegać od autoryzowanych serwisów.
JD: – Wspomniał pan o ASO, zajmujecie się pojazdami na fabrycznej gwarancji?
ŁW: – W Elblągu nie ma autoryzowanych serwisów samochodów powyżej 3,5 tony, dla nas to jest plus. Jak ktoś ma dojechać do Gdańska czy Olsztyna, nie jest to mu na rękę, woli warsztat na miejscu. Zgodnie z dyrektywą unijną GVO klienci nie tracą gwarancji. Używamy oryginalnych części, albo najwyższej jakości zamienników, które spełniają normy oryginalnych części. Oczywiście muszą być zachowane odpowiednie procedury, mamy do nich dostęp.
JD: – Jak wykorzystuje pan wóz serwisowy?
ŁW: – Staramy się unikać napraw na trasie, zwłaszcza że w przypadku nieznanych firm mogą być problemy z płatnościami. Generalnie ściągamy zepsute pojazdy do nas. Współpracujemy z firmą posiadającą holownik. Wóz serwisowy, jeśli wyjeżdża, to do naszych, najlepszych klientów. Byliśmy na awarii we Francji, w Hiszpanii, Niemczech.
JD: – Są uczniowie? Młodzież garnie się do tej roboty?
ŁW: – Mamy w tej chwili ośmiu uczniów. Sami przychodzą, zawsze mieliśmy trzech-czterech. Chyba poszła informacja, że jest u nas OK, stąd większe zainteresowanie. Najlepszym uczniom proponujemy pracę u nas, szkolimy dalej. Najlepiej poznać młodego człowieka od samego początku.
JD: – Dziękuję za rozmowę.
T&M nr 1/2018
Tekst: Jacek Dobkowski