Dekada zobowiązuje
Z Michałem Wiśniewskim, dyrektorem zarządzającym firmy TruckEkspert w Błoniu pod Warszawą rozmawia Jacek Dobkowski.
Jacek Dobkowski: – Kto teraz kupuje pikapy?
Michał Wiśniewski: – Bardzo dobre pytanie. Klienci z rozmaitych branż, są to firmy zajmujące się przeróżnymi rzeczami, czasami wręcz zaskakującymi. Sami poznajemy przy okazji wiele nowych tematów. Pierwszym przykładem niech będzie korekcja racic krów, którą wykonuje się specjalnym przyrządem montowanym na D-maxie. Innymi klientami związanymi z rolnictwem są inseminatorzy i weterynarze. Podobna historia – muszą dojechać do rolnika, a konkretnie do zwierząt. I muszą mieć duże lodówki, na materiał zarodowy i szczepionki. Z reguły zakłada się gniazdko 12-woltowe na pakę. Możemy lodówkę zamontować, przełożyć ją z innego auta, typu Peugeot Partner czy Renault Kangoo. W wielu przypadkach takie furgony nie sprawdziły się w trudniejszych warunkach drogowych czy zimą, zakopywały się, więc D-Max z napędem obu osi jest lepszym rozwiązaniem. Coraz więcej rolników też przekonuje się, że pikap jest bardziej praktyczny od auta dostawczego, choćby dlatego że ma również przedni napęd.
Mam tu na myśli również tych, którzy obsługują maszyny pracujące w polu – pogotowia techniczne, wulkanizacje, dowożenie paliwa i tak dalej. Cztery, fabryczne uchwyty w skrzyni ładunkowej, po 250 kilo każdy, pozwalają na bezpieczne mocowanie 1.000-litrowego zbiornika na olej napędowy. Rolnictwo to również firmy zajmujące się pobieraniem próbek glebowych za pomocą małych wiertnic i optymalizacją nawożenia, takie jak Agro Sieć. Kolejna grupa eksploatująca pikapy to serwisanci maszyn rolniczych i budowlanych.
JD: – Wspomniał pan o napędzie, solidne 4x4 z reduktorem to jedna z głównych zalet D-Maxa?
MW: – Napęd obu osi rzeczywiście przydaje się w wielu zastosowaniach, kiedy trzeba jechać w terenie, również kompletnymi bezdrożami: geodeci, geolodzy, elektrycy, wiertacze, energetycy, układanie światłowodów, naprawa rurociągów. Zdecydowanie najwięcej jest geologów: budowa dróg, mostów, projektowanie tras dla szybkich pociągów, poszukiwanie żwirowni, poszukiwanie wody, specjalizacji jest mnóstwo. D-Maxami jeżdżą pracownicy tak renomowanych firm jak Państwowy Instytut Geologiczny czy Geofizyka Toruń. D-Max świetnie nadaje się pod wiertnicę. Wcześniej takim samochodem był GAZ-66, zastępowany teraz przez Unimoga. Na D-Maxie mieszczą się wiertnice, które kiedyś jeździły na Tarpanach, potem na Gazelach 4x4. Często przekładamy wiertnice na podwozie D-Maxa. Wśród szczególnie zainteresowanych napędem 4x4 mamy wszystkie firmy montażowe i instalacyjne. Mamy doskonałe podwozie do podnośnika koszowego. Wynika to ze sztywności i konstrukcji ramy. Gdy rozkłada się podnośnik z 13-metrowym masztem, sztywność ramy nabiera bardzo dużego znaczenia. W tej grupie są przedsiębiorstwa zajmujące się utrzymaniem i konserwacją linii kolejowych, zwrotnic, rozjazdów, semaforów. Muszą do tych urządzeń dojechać, mało tego – często z minikoparką na przyczepie czy innym sprzętem do pracy.
JD: – Jakie są możliwości holowania, w praktyce?
MW: – Do 3,5 tony na haku. Pikapy na rynku są rożne, ale D-Max ma te 3,5 tony. DMC zestawu wynosi 6 ton, wystarczy prawo jazdy B+E. Druga rzecz, która nas wyróżnia to tylna klapa o obciążeniu 250 kilo. Możesz tam wjechać quadem, możesz wjechać kosiarką, minitraktorem, możesz położyć ciężką paletę, a potem ją dosunąć. Isuzu jest przygotowane do jeżdżenia z otwartą klapą. Można klapy użyć jako przedłużacza paki, światła nadal pozostają widoczne. W najdłuższym wariancie, z pojedynczą kabiną ładownia z otwartą klapą ma długość 2,90 metra, w prostej linii, bo po przekątnej wychodzi prawie 4. A właściwie po dwóch przekątnych, bo również góra-dół. Niektórzy klienci, jak wspomniana Agro Sieć, nie potrzebują tylnej klapy, z powodu gabarytów zamontowanych urządzeń, więc można ją zdjąć.
JD: – Rozmawiamy o pikapie i jego zabudowach, ale prowadzi pan również autoryzowany serwis.
MW: – Serwis prowadzi siostrzana firma Truck Support Wojciech Byra, ale bez serwisu nie wyobrażam sobie działalności. Oprócz bieżącej obsługi, przeglądów i napraw D-Maxów, wykonujemy inne prace, niekiedy skomplikowane. Przykładem przełożenie i odnowienie wiertnicy z Urala na Mercedesa Atego. Nie wszyscy chcą się podejmować tego rodzaju zadań. W tym przypadku trzeba było między innymi zwęzić ramę pomocniczą i umieścić wszystkie rzeczy związane z wiertnicą, które były w Uralu na mniejszym podwoziu Atego 4x4. Pragnę zauważyć, że pod tym samym adresem, Powstańców 97A, mieszczą się inne firmy, związane z naprawami i transportem ciężarowym. Dla dealera pikapów to bardzo dobre sąsiedztwo. Klientami są przedsiębiorcy, poszukujący przede wszystkim pojazdów do pracy, a nie osobowych, a TruckEkspert takie właśnie pojazdy posiada.
JD: – Właśnie, „posiada”, ile trzeba realnie czekać na samochód? W przypadku ciężarówek to bardzo istotna kwestia, a jak jest z D-Maxem?
MW: – Staramy się mieć samochody dostępne od ręki, około 20 sztuk, w różnych specyfikacjach, manual i automat, półtorej kabiny i podwójna, także pojedyncza. Wersje totalnie robocze i te lepiej wyposażone. Niektórzy mogą potrzebować samochodu „na wczoraj”, bo na przykład pękła rama pod wiertnicą w starej Gazeli, robota czeka i trzeba wiertnicę zamontować na nowym aucie.
JD: – A jak wygląda sprawa odbioru gotowego pojazdu? Gdzie czeka D-Max gotowy do pracy?
MW: – Model tej współpracy jest zależny przede wszystkim od finansowania. Jeżeli klient bierze leasing, musimy wszystko złożyć i sprzedać jako kompletny, zabudowany samochód. A jeżeli to nie „idzie” w leasingu, klient zamawia podwozie na przykład u producenta wiertnicy, albo kupuje podwozie u dealera Isuzu i zawozi je do producenta wiertnicy lub innego urządzenia.
JD: – Pikapy nigdy nie były tanie, obecnie ceny brutto niektórych są z „3” z przodu…
MW: – D-Maxa to nie dotyczy, D-Max wypada bardzo dobrze pod względem TCO, całkowitego kosztu eksploatacji. Jest to samochód tani w zakupie, tani w serwisowaniu (łańcuch rozrządu wytrzymuje 300 tysięcy kilometrów) i bardzo mało tracący na wartości, dlatego też chętnie wybierany jako nośnik zabudów specjalnych do ciężkiej roboty.
JD: – Dziękuję za rozmowę.
T&M nr 9/2023
Tekst: Jacek Dobkowski