Uta listopad

loga na www miedzy banery

Inelo 1170x150

loga na www miedzy banery

1150x300 Mercedes

loga na www miedzy banery

Onturtle 1150x150

loga na www miedzy banery

Mecalac 10 2023 750 x 200loga na www miedzy banery

Kaessbohrerloga na www miedzy banery

Hengst maj

Czy to realne?

Z Jakubem Farysiem, prezesem Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) rozmawia Jacek Dobkowski.

Jacek Dobkowski: – Może mam małą wyobraźnię i małą wiarę, ale jakoś nie wyobrażam sobie, że ciężarówki na baterie będą pokonywać trasy z Polski do Hiszpanii, na przykład?

Jakub Faryś: – Najpierw musimy podzielić transport na kilka obszarów. Lokalna dystrybucja, samochody do 3,5 tony – wydaje się, że w tym obszarze można stosunkowo łatwo i prosto przejść na pojazdy bateryjne czy wodorowe (niedawno jedna z firm pokazała dostawczy samochód wodorowy). Na ogół te samochody pokonują małe odległości – do 200 kilometrów dziennie, więc wydaje się, że stosunkowo nieduża bateria w takim aucie wystarczy.

 

JD: – Może nie w każdym modelu?

JF: – Jeśli firma ma swoją bazę, można te pojazdy podłączyć do ładowania na noc, ale nie mogą to być wolne ładowarki. Teoretycznie więc da się to zrobić, a przy okazji minimalizujemy problem hałasu czy też szkodliwych emisji w czasie, kiedy te pojazdy się poruszają. Problem pojawia się, gdy właścicielami pojazdu są kontraktorzy, co w praktyce zwykle przekłada się na jednoosobowe działalności gospodarcze, czyli ludzi, którzy niekoniecznie mają gdzie ładować ten samochód.

 

JD: – Przejdźmy jednak do większych tonaży.

JF: – Drugi obszar to samochody dystrybucyjne, poruszające się w miastach i poza nimi, 50-70 km, o większym DMC, powiedzmy do 16 ton. Tu mamy podobną sytuację, z tym że takimi samochodami już na ogół nie jeżdżą kontraktorzy, tylko są one w dyspozycji firmy dystrybucyjnej. Można oczywiście ładować je w bazie, ale natychmiast pojawia się temat mocy ładowarki, bo w tym przypadku 11 kW już nie wystarczy. Ładowanie powinno trwać 6 godzin, więc przydałoby się co najmniej 150 kW.

 

JD: – Rozumiem, że znacznie większe wyzwanie, jakie pan widzi to najcięższy segment zeroemisyjnego transportu?

JF: – Trzeci obszar to specjalistyczne pojazdy konstrukcyjne, czyli np. wywrotki, dźwigi, wszelkiego rodzaju samochody budowlane, czy wykorzystywane do prac w lasach. Są to m.in. samochody 8x4, 6x6, które na ogół poruszają się w trudnym terenie, sporo palą i niekoniecznie wracają na noc do bazy. I wreszcie czwarty obszar to transport długodystansowy.

 

JD: – Najbardziej interesujący naszych Czytelników.

JF: – Nie możemy ograniczać się tylko do DMC powyżej 16 ton, bo pamiętajmy, że transport długodystansowy jest też realizowany mniejszymi samochodami. I właśnie w przypadku tych mniejszych samochodów o DMC  3,5 tony i nieco powyżej, na razie nie widzę rozwiązania. „Włożenie” do nich baterii pozwoli na przejechanie ok. 200-300 km. Nie są to więc samochody, które w tej chwili nadają się do transportu dalekobieżnego. W przypadku dużych aut są trzy, a nawet cztery koncepcje. Pierwsza zakłada, że samochód korzysta z sieci trakcyjnej znajdującej się nad nim. Takie próby już są – w Niemczech jest nawet kilka testowych odcinków. Założenie jest takie, że samochody będą jechały wzdłuż korytarzy TEN-T, pobierając prąd z sieci, trochę jak trolejbus. Mają zasilanie bateryjne, ale bateria jest stosunkowo nieduża i jest wykorzystywana już po opuszczeniu korytarza przez pojazd. Tu pojawia się pewne ograniczenie – taki samochód będzie bowiem przeznaczony tylko i wyłącznie na trasy z siecią trakcyjną.

JD: – Nie jest to raczej zachęcające.

JF: – Druga koncepcja mówi, że samochody elektryczne będą miały baterie na tyle duże, żeby energia w nich zgromadzona wystarczała na pokonanie dystansu kilkuset kilometrów, czyli takiego, który mniej więcej będzie zgodny z czasem pracy kierowcy. Podczas przerw kierowca będzie mógł ładować auto. Żeby to się jednak udało, musi powstać sieć ładowarek i to ładowarek nie 150 i nie 300 kW, tylko najlepiej 1 MW, albo i 1,5 MW.

 

JD: – Bardzo duże, a są takie?

JF: – Próby już trwają. Trzecia koncepcja to wodór, a więc ogniwa paliwowe. I czwarta, aczkolwiek określana jako przejściowa, to koncepcja spalania wodoru w silniku z zapłonem iskrowym. Mniej więcej za dwa lata ruszy seryjna produkcja takich silników. Trzeba jednak pamiętać, że koncepcja spalania wodoru jako paliwa nie jest wspierana przez Komisję Europejską, a taki pojazd nie jest zeroemisyjny. Być może będzie to rozwiązaniem tymczasowym, być może spopularyzuje się np. w maszynach roboczych. Przedstawiłem cztery koncepcje, ale jak na razie żadna z nich w praktyce nie jest jeszcze stosowana. Musimy pamiętać o tym, że o ile w poprzednim, choć ciągle obowiązującym, rozporządzeniu Komisja Europejska wskazała poziom redukcji emisji CO2 dla ciężarówek (15 proc. w 2025, 30 proc. w 2030 w porównaniu z 2020), o tyle w pakiecie Fit for 55 nie ma nowego celu redukcji CO2 dla pojazdów ciężkich wyrażonego w g/km.

 

JD: – Dlaczego?

JF: – Dlatego że cele dla pojazdów ciężarowych zostały po raz pierwszy przyjęte w 2019 r. Można powiedzieć, że ich realizacja jest obecnie w fazie testowej. A do tego cele te będą poddawane rewizji w 2022 r. Rewizja ma objąć nie tylko cel na 2030, ale potencjalnie również cele na 2035 i 2040. Więc jeszcze wszystko przed nami. Dodatkowo Komisja Europejska zapowiedziała wprowadzenie ETS dla transportu drogowego, roboczo nazywanego ETS 2. Według założeń ETS 2, trzeba będzie kupować prawo do emisji dwutlenku węgla – ten obowiązek spadnie na dostawców paliw. I to rozwiązanie jest zawarte w Fit for 55. Od kiedy będzie to obowiązywać? System zacznie działać w latach 2025-26.

 

JD: – Co to będzie oznaczało?

JF: – Na pewno wzrost ceny litra oleju napędowego. Tym bardziej, że z innej dyrektywy – paliwowej, wynika, że Komisja Europejska chciałaby zrównać ceny wszystkich paliw kopalnych, bo w tej chwili diesel jest mniej obciążony podatkami, również w Polsce. Jeżeli ETS 2 będzie wyglądał tak jak ETS podstawowy, może okazać się, że ceny oleju napędowego będą wysokie. Pytanie, w jaki sposób Komisja Europejska wyobraża sobie zapewnienie transportu towarów. O ile zamiast jeżdżenia autami osobowymi możemy zasugerować, żeby ludzie przesiedli się do autobusu, żeby latem jeździli rowerem na krótkich dystansach, o tyle w przypadku transportu towarów nie da się tego zrobić. Chociaż istnieją takie pomysły jak tramwaj cargo, czy riksza cargo, ale jeżeli w ogóle, to będą to rozwiązania stosowane w bardzo ograniczonym zakresie.

JD: – Czy Fit for 55 można zawetować?

JF: – Pojawiły się grupy państw, które mają do niego zastrzeżenia, w różnych obszarach, bo pamiętajmy, że Fit for 55 odnosi się nie tylko do motoryzacji. Z pewnością ostateczny kształt Fit for 55 będzie wyglądał nieco inaczej niż w propozycjach Komisji Europejskiej, ale nie sądzę, żeby zmienił się drastycznie. Jeżeli nie będzie większości blokującej w Parlamencie Europejskim, a moim zdaniem nie będzie, to nie ma szans na odrzucenie projektu. Niedługo rozpocznie się trilog, czyli dyskusja nad Fit for 55 Komisji Europejskiej, państw członkowskich i Parlamentu. Tu warto dodać, że jeżeli chodzi o transport, nie udało się nam i innym krajom, takim jak Litwa, Czechy czy Słowacja, osiągnąć sukcesu związanego z pakietem mobilności, więc nie widzę szans, żeby zostały zablokowane rozwiązania z obszaru obniżania emisji CO2, bo jest to priorytet Komisji Europejskiej.

 

 JD: – Dziękuję za rozmowę.

 

T&M nr 1/2022

Tekst: Jacek Dobkowski

    okładkana stronę   okładka 10 2022   okladka   okładka fc   wwwokladka   okładka1   okładka 5 www

OBEJRZYJ ONLINE