Pora na LNG
Z Piotrem Rutkowskim, właścicielem firmy Targor-Truck w Ławach pod Ostrołęką w województwie mazowieckim rozmawia Jacek Dobkowski. Rozmowę przeprowadziliśmy 11 lutego, przed epidemią koronowirusa w Polsce.
Jacek Dobkowski: –2020 rok ma być okresem spowolnienia gospodarczego, także w transporcie. Jak pan sądzi, czy to realne prognozy?
Piotr Rutkowski: – Odczuwamy to, jest spowolnienie. Oprócz tego co dzieje się od dwóch lat w polityce międzynarodowej – myślę o sankcjach nakładanych głównie przez administrację prezydenta Donalda Trumpa – dochodzi sytuacja z koronawirusem z Chin, czyli coś nadzwyczajnego, z czym jeszcze nie mieliśmy do czynienia. Jest to dużo poważniejsze niż SARS sprzed lat. Trudno przewidzieć skutki i jak szybko służby medyczne zdołają się z tym uporać. Sytuacja może mieć bardzo negatywne konsekwencje dla gospodarki światowej. Mamy siedzibę w Ostrołęce, ale obsługujemy klientów w wielu krajach Europy i w Rosji.
JD: – A co z brexitem?
PR: – Nie jeżdżę do Wielkiej Brytanii, aczkolwiek jeżeli wymiana towarowa na tym kierunku zostanie ograniczona, a wszystko na to wskazuje, to firmy który wykonywały tę działalność będą szukały innych rynków. Będzie to miało wpływ na pozostałych przewoźników.
JD: – Iloma zestawami pan dysponuje? Znalazłem w internecie liczbę 220.
PR: – Nie, mam 350 samochodów własnych i prawdopodobnie ta flota wzrośnie do 400 w tym roku. Są to MAN-y oraz Iveco. Poza tym stali podwykonawcy dysponują 350 samochodami. Tak więc na wyłączność naszej firmy jeździ w tej chwili 700 aut.
JD: – Kupuje pan 50 zestawów, czyli nie wprowadza pan prostych oszczędności, tylko stawia na rozwój.
PR: – To nie znaczy, że inwestycja w nowy tabor nie jest wprowadzeniem oszczędności. Nie ma ona nic wspólnego z brakiem oszczędności, ma za to coś wspólnego z ryzykiem. Jest to indywidualna kwestia każdego przedsiębiorcy. My stwierdziliśmy, że mamy na tyle stabilne relacje z naszymi klientami, że możemy inwestować i rozwijać tabor. Tym bardziej, że jednym z podstawowych elementów tego rozwoju jest zakup pojazdów z napędem LNG. Na przełomie kwietnia i maja w naszej flocie pojawi się 30 takich Iveco. Chcemy też pokazać, że jesteśmy firmą, która dba o środowisko i wychodzi naprzeciw oczekiwaniom wielu firm, które taką politykę mają.
JD: – Nasuwa się pytanie, gdzie pan będzie LNG tankował?
PR: – Będzie budowana stacja LNG u nas w firmie, w Ostrołęce. A poza tym sieć LNG w Europie dosyć znacząco wzrasta. W Polsce są też takie stacje i pojawią się następne. Zasięg na LNG wynosi około 1.500 kilometrów, to nie jest już mało.
JD: – Ciągnik wyłącznie na LNG jest droższy od tradycyjnego?
PR: – Dużo droższy. Z kolei eksploatacja jest dużo tańsza, dodatkowo są zwolnienia z mautu w Niemczech.
JD: – Transport prowadził wpierw pański ojciec Kazimierz. Miał pan na początku łatwiej niż niektórzy inni przewoźnicy?
PR: – Czy można mówić, że łatwiej, biorąc pod uwagę, że tata w latach 70. miał jedną ciężarówkę? To były zupełnie inne czasy. Oczywiście łatwiej w sensie takim, że życie toczyło się wokół tego transportu i w zasadzie od dzieciństwa można było dotykać tego wszystkiego.
JD: – W tej chwili firma jest bardzo rozbudowana, łatwiej wymienić, czego pan nie ma, niż co pan ma. Co pozostaje najważniejsze, transport, spedycja serwis?
PR: – Wie pan, najważniejsi są ludzie, absolutnie. Pracownicy to zasób, który jest najbardziej istotny, trzeba o nich dbać.
JD: – A jak ich znaleźć? Przewoźnicy narzekają, że brakuje kierowców, spedytorów, mechaników.
PR: – Myślę, że trzeba tworzyć przyjazne środowisko pracy i w centrum postawić człowieka. Mamy dwa obszary. Pierwszy, to po co tak naprawdę jesteśmy? Jaka jest misja firmy, co mamy robić? Po zainteresowaniu klienta swoją ofertą i po zakodowaniu jego potrzeb, należy stworzyć organizację, która to wszystko umożliwi. Tylko, że w centrum tej organizacji trzeba postawić człowieka, zdefiniować jego potrzeby, przede wszystkim samorealizacji, to jest drugi obszar.
JD: – Część czytelników może to przełożyć tak, że pan dobrze płaci i ma dobrych ludzi.
PR: – Czy pieniądze zrekompensują brak szacunku? Wiemy, że nie. Trzeba tworzyć biznes na zasadach partnerstwa, dać pewną wolność, adekwatną do każdego stanowiska. Ale wolność to znaczy odpowiedzialność.
JD: – Kiedyś pewien przewoźnik powiedział w rozmowie ze mną, że ma 50 kierowców i o 50 za dużo. Oczywiście był to sarkazm. Jak u pana te stosunki się układają? Są opinie, że przewoźnik i kierowca stoją po przeciwnych stronach.
PR: – Tak to niektórzy interpretują. Uważam, że to błędne interpretacje. Wydaje mi się, że przede wszystkim należy, w pewnym sensie, wczuć się pracę tego kierowcy, która jest jedną z najcięższych. Rozłąka z rodziną, dużo zmiennych na które kierowca może się natknąć. W zasadzie to on na koniec dnia jest odpowiedzialny za jakość wykonania usługi. Oczywiście, kierowcy wypracowali swoją specyfikę, swego rodzaju subkulturę, którą trzeba zrozumieć. Adekwatnie do zadań, przed którymi stawia nas klient, trzeba ułożyć i zorganizować podstawowy „element” tego biznesu, jakim jest kierowca. W miarę możliwości należy dać kierowcy to, czego on oczekuje, żeby był zadowolony. Pieniądze są bardzo ważne i nie mogą odbiegać od średniej rynkowej, ale poza tym istnieje wiele innych czynników. Jednym z podstawowych jest ciągła praca nad komunikacją, nad szacunkiem. Nie jest to proces łatwy, im większa organizacja tym trudniej to osiągnąć.
JD: – Ma pan kierowców z zagranicy, Ukraina, Białoruś?
PR: – Mam, ich kwalifikacje nie odbiegają od kierowców z Polski.
JD: – Prowadzi pan ASO MAN-a i ASO Iveco, poza tym można przyjechać do pana z każdym samochodem. Czym różni się serwis autoryzowany od niezależnego?
PR: – Cały proces obsługi klienta jest sprawdzany i weryfikowany przez producenta. Jesteśmy poddawani audytom, oficjalnym, nieoficjalnym, na przykład poprzez tajemniczego klienta. Powstają z tego różnego rodzaju raporty. Pokazywane są obszary, które trzeba poprawić. Tak więc poza nadzorem wewnętrznym jest nadzór zewnętrzny. Autoryzacja daje dodatkowy prestiż, oznacza że firma spełnia określone standardy.
JD: – Zajmuje się pan również sprzedażą tych dwóch marek?
PR: – Należymy do sieci OK Trucks, sprzedajmy używane Iveco, całą gamę. Są to pojazdy z różnych rynków, z całej Europy.
JD: – Dziękuję za rozmowę.
T&M nr 3/2020
Tekst: Jacek Dobkowski