Naprawdę duża fabryka
We wtorek, 16 maja nastąpiło oficjalne, uroczyste otwarcie nowych hal produkcyjnych w MAN Trucks w Niepołomicach koło Krakowa. Po rozbudowie jest to główna fabryka marki MAN.
Cała inwestycja zajęła 16 miesięcy, bez zatrzymywania bieżącego funkcjonowania – to trzeba podkreślić. Zakład został powiększony o około jedną trzecią i obecnie zajmuje 41 ha. Podczas rozbudowy powstała przede wszystkim hala produkcji kabin o powierzchni 32 tys. mkw. oraz hala 10 tys. mkw. przeznaczona na centrum modyfikacji ciężarówek i montaż końcowy, do tego nowe magazyny i biura. Trzeba było załatwić aż 28 różnych pozwoleń. Produkcja idzie w systemie trzyzmianowym, zmienił się jej profil. O ile wcześniej z Niepołomic wyjeżdżały ciężkie pojazdy, o tyle teraz również lekkie i średnie. Moce produkcyjne zostały zwiększone aż trzykrotnie, do 300 aut i 300 kabin dziennie. „Moce”, bo na razie przedsiębiorstwo się rozpędza, wytwarza 230 samochodów i 180 kabin.
Michael Kobriger, członek zarządu ds. produkcji i logistyki MAN Truck & Bus ocenił powiększenie fabryki jako bardzo ważny etap reorganizacji sieci produkcyjnej.
Sieci, która odznacza się wydajnością i elastycznością. Niepołomice integrują całe ciężarowe portfolio MAN-a, aż po pojazdy specjalne.
Zawsze należy się cieszyć, gdy firmy zwiększają zatrudnienie. W tym przypadku przybyło ok. 1.500 pracowników, obecnie pracuje w Niepołomicach ponad 2.600 ludzi. Zwiększa się także liczba kobiet. Konkretne liczby nie padły, pojawiło się stwierdzenie, że 30 proc. załogi stanowią panie. Domyślamy się, że na produkcji ten odsetek może być mniejszy. Dr Richard Slovak, prezes zakładu MAN Trucks zapewnił, iż z pozyskaniem pracowników nie ma problemów. Dodajmy, że łącznie MAN zatrudnia w naszym kraju ponad 6 tys. ludzi, co podkreślił Aleksander Vlaskamp, prezes Man Truck & Bus.
Dwa razy więcej pieniędzy
Gdy pisaliśmy o spotkaniu 10 czerwca 2021 r. w Krakowie, w siedzibie Krakowskiego Parku Technologicznego (KPT), który koordynował i pilotował cały projekt, podaliśmy wówczas 95 mln euro jako planowaną wartość inwestycji. Tymczasem 16 maja br. padała kwota około 200 mln euro, względnie w granicach 1 mld zł, czyli, jakby nie patrzył, ponad dwa razy więcej! Zainteresowałem się tą różnicą. Wcześniejsze pytania innych osób typu „jak będziecie utrzymywali wysoką jakość produkcji?” zostały ocenione przez managerów niemieckiej marki jako bardzo dobre. Zapytanie dotyczące przeszło dwukrotnego przekroczenia budżetu nie dostało takiej laurki, co dziennikarza może tylko cieszyć. Dowiedzieliśmy się od Anny Bentkowskiej, szefowej projektu rozbudowy zakładu, że inflacja, że wojna na Ukrainie, że wzrost kosztów materiałów budowlanych, że poszerzenie zakresu robót. Jako przykład tego poszerzenia Anna Bentkowska wymieniła przykładowo podczyszczalnię ścieków.
O wsparcie ze strony państwa polskiego musiałem jeszcze raz dopytać. Wsparcie w postaci ulgi w podatku dochodowym w maksymalnej wysokości dozwolonej przez Unię Europejską w woj. małopolskim dla dużych firm, czyli 35 proc., będzie liczone od pierwotnej stawki, czyli od 95 mln euro. Powinno więc wyjść w granicach 33 mln euro. Poza tym firma jest w trakcie starań o dofinansowanie ze środków unijnych, wielkość spodziewanych kwot nie została sprecyzowana. Konferencja prasowa miała zresztą oryginalną formę, toczyła się podczas otwarcia, każdy mógł zadawać pytania.
Później na prąd
Czasy mamy „elektryczne”, firma niemiecka, ale całkiem często padały wzmianki o silnikach Diesla. Świadczy to o realistycznym podejściu MAN-a, diesel w transporcie towarów ma przed sobą wiele lat. Rzecz jasna elektryczne modele będą wytwarzane. W przyszłym roku w Monachium, w 2027 w Krakowie-Niepołomicach.
Czysto wszędzie
Mieliśmy okazję zwiedzić część rozbudowanej fabryki. W oczy rzucała się czystość i przestronność hal. Przekonaliśmy się na własne oczy, że pojazdy spod Krakowa trafiają na wiele rynków. Widzieliśmy m.in. TGL 12.250 przeznaczonego do Chin. I jeszcze dwa wspomnienia z Niepołomic. Okazało się na bramie fabryki, że żaden z dziennikarzy nie miał przy sobie legitymacji prasowej. Mało kto teraz wymaga tego dokumentu, ale biję się w piersi – należy go przy sobie mieć. Natomiast niedopatrzeniem ze strony organizatora okazały się… krzesła. Miały dużą szparę między oparciem i siedziskiem. Drobne rzeczy odłożone na siedzisko, jak długopisy, czy odbiorniki tłumaczeń symultanicznych ochoczo lądowały na podłodze.
T&M nr 5/2023
Tekst: Jacek Dobkowski
Add comment