Może być drożej
W obecnej sytuacji geopolitycznej, zdeterminowanej przez wojnę Rosji z Ukrainą, trudno przewidywać, ile będzie kosztował na stacjach litr oleju napędowego za kilka tygodni, a cóż dopiero za kilka miesięcy.
Leszek Wiwała, prezes Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) w rozmowie we wrześniowym numerze „T&M” stwierdził, że Polska będzie mogła wyłączyć ropociąg „Przyjaźń” pod koniec 2022 r. Polska może to zrobić, bo posiada Naftoport w Gdańsku, który ma blisko dwukrotnie większe możliwości, niż nasze zapotrzebowanie. Nic takiego jednak się nie stało, zapytaliśmy więc prezesa, dlaczego?
– Rządy polski i niemiecki w zeszłym roku zwróciły się do Komisji Europejskiej o objęcie północnej nitki rurociągu „Przyjaźń” europejskimi sankcjami – informuje Leszek Wiwała. – Komisja nie wyraziła zgody. Rozmowy trwają, ale trudno przewidzieć ich wynik. Branża w Polsce jest przygotowana na brak dostaw rurociągiem ropy z Rosji. Sami nie możemy wyłączyć północnej nitki ze względu na ryzyko wypłaty odszkodowań zarówno dla strony rosyjskiej, jak i niemieckiej.
Mimo dziwnego stanowiska Komisji Europejskiej – wszak mamy wojnę na Ukrainie i deklarujemy jako Unia chęć odcięcia się od węglowodorów z Rosji – udział „ruskiej” ropy na naszym rynku będzie spadał. W interesującym mailu, który nasza redakcja dostała z Biura Komunikacji Korporacyjnej Orlenu, niepodpisanym przez konkretną osobę, czytamy:
– Wielokrotnie informowaliśmy, w styczniu 2023 roku wygasa kontrakt długoterminowy Orlenu na dostawy rosyjskiej ropy, którego nie przedłużymy. W efekcie ok. 90 proc. przerabianej ropy będzie pochodziło z kierunków alternatywnych do rosyjskiego, a jeszcze w 2015 r. do rafinerii Grupy Orlen trafiało prawie 100 proc. ropy z Rosji. Jednocześnie przypominamy, że PKN Orlen zrezygnował z dostaw ropy rosyjskiej drogą morską z początkiem wybuchu wojny w Ukrainie. Natomiast jedyny, nadal obowiązujący kontrakt na dostawy rosyjskiej ropy w roku 2023 przestanie być realizowany w momencie wprowadzenia sankcji, na co jesteśmy przygotowani. Od kilku lat Orlen nawiązuje globalne relacje, dywersyfikując kierunki dostaw ropy, co przyczyniło się do wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Polski, ale całego regionu.
Jak dodaje Urszula Cieślak z firmy konsultingowej Reflex, PKN Orlen i Aramco z Arabii Saudyjskiej realizują umowę, w ramach której Aramco dostarczy surowiec pokrywający ok. 45 proc. zapotrzebowania grupy Orlen na ropę.
Gotowe paliwa
Pozostaje jeszcze kwestia sprowadzania gotowych paliw z Federacji Rosyjskiej. Orlen, krajowy gigant, podkreśla, iż od początku wojny nie importuje oleju napędowego z Rosji, bilansując polski rynek zakupami z alternatywnych kierunków. Koncern od dawna realizuje obostrzenia, które formalnie wejdą w życie od 5 lutego 2023 r.
Taka praktyka, oprócz oczywistych względów, miała za zadanie przygotowanie PKN Orlen do zakupu paliw z dowolnego kierunku na świecie, co powiodło się. Dlatego nie należy oczekiwać dodatkowych problemów z dostępnością paliw dla klientów PKN Orlen. To oznacza, że nie zabraknie paliw dla klientów PKN Orlen zarówno hurtowych, jak i kupujących na stacjach. Spółka analizuje na bieżąco otoczenie, które podlega dużym wahaniom i podejmuje wszelkie działania, aby utrzymać stabilny poziom cen dla swoich klientów. Jednocześnie Biuro Komunikacji Korporacyjnej Orlenu zaznacza, że obecnie nawet 25 proc. oleju napędowego jest do Polski importowane.
Mogło być taniej
Żałuję, że (anonimowi) przedstawiciele Orlenu nie odnieśli się do cen detalicznych od 1 stycznia. Komisja Europejska miała zastrzeżenia do polskiej tarczy antyinflacyjnej i VAT musiał wrócić z 8 proc. do 23 proc. Skoro po tej podwyżce podatku ceny nie wystrzeliły, to z jednej strony dobrze, ale z drugiej może oznaczać, że pod koniec ub.r. płaciliśmy zbyt dużo na stacjach. Skoro Orlen nie odpowiedział, zapytaliśmy o to samo Urszulę Cieślak.
– Niestety, ruch ten oznaczał, że skoro była możliwa skokowa obniżka cen w hurcie, to znaczy że już wcześniej ceny paliw mogły spadać – komentuje Urszula Cieślak. – Przypomnijmy, że zarówno sytuacja na rynku paliw gotowych jak i na rynku walutowym pozwalały na obniżki cen paliw w hurcie, które mogłyby skutkować obniżkami w detalu, co najmniej od końca listopada. Poziom marży został skuteczne obniżony na koniec roku, co nie daje miejsca i szansy podobny ruch w przyszłości. Tak więc to, co będzie działo się w przyszłości, będzie już głównie zależało od tego, ile będzie kosztował olej napędowy na rynku ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) po wejściu w życie embarga na paliwa gotowe z Rosji na początku lutego.
Jednak w górę?
Dlatego zdaniem pani Urszuli istnieje duże prawdopodobieństwo, że na przełomie pierwszego i drugiego kwartału możemy notować większe podwyżki cen diesla na krajowym rynku. W ogóle ceny paliw do wakacji mogą wzrosnąć, co może oznaczać, że zostaną pobite ubiegłoroczne rekordy. I niestety jest większe ryzyko, że będzie to bardziej dotyczyło oleju napędowego niż benzyny. Cały czas należy pamiętać, że to co obciąża prognozy, to przede wszystkim wojna w Ukrainie. Niestabilna sytuacja oraz niepewne perspektywy wzrostu gospodarczego będą bezpośrednio przekładały się na ceny paliw.
Leszek Wiwała, prezes POPiHN, nie komentuje bieżących działań firm członkowskich, z uwagi na ochronę konkurencyjności w ramach organizacji i my to rozumiemy. Jego zdaniem przyszła wysokość cen ON w Polsce zależy od wielu czynników, które są trudne do przewidzenia. Prawdopodobnie ceny paliw w Polsce wzrosną, ale nie można wykluczyć ich spadku, jeżeli zmniejszy się popyt lub też wzmocni się złotówka względem amerykańskiego dolara.
T&M nr 1/2023
Tekst: Jacek Dobkowski
Add comment