Jest lepiej
Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) od stycznia do października zostało zarejestrowanych 25.555 ciężarówek, w kategorii ponad 16 ton dopuszczalnej masy całkowitej.
Rezultat 25.555 oznacza wzrost o 5,8 proc. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku (24.150). Przypomnijmy, że w covidowym roku 2020 przez dziesięć miesięcy rejestracji odnotowano niespełna 14 tys. Szczegółowe dane prezentujemy w tabelach. PZPM stosuje trzy kategorie: ciągniki samochodowe, samochody ciężarowe, samochody specjalne. W tym zestawieniu samochody ciężarowe to „solówki”. Z kolei specjalny to pojazd samochodowy przeznaczony do wykonywania specjalnej funkcji, która powoduje konieczność dostosowania nadwozia lub posiadania specjalnego wyposażenia. Czyli są to auta zbudowane na podobnym podwoziu jak ciężarowe, ale ich głównym celem zadaniem nie jest transport towarów. Odnotujmy, że w każdej kategorii mamy wzrost i innego lidera. W najważniejszej i największej, obejmującej ciągniki tradycyjnie prowadzi DAF. W ciężarówkach solo najlepiej interesy idą Volvo, natomiast w pojazdach specjalnych MAN-owi. Mówi Bernard Wieruszewski, dyrektor ds. produktu i sprzedaży pojazdów ciężarowych, MAN Truck & Bus Polska:
– Na pełną ocenę wyników będzie czas już po zamknięciu roku. Na pewno dokonując takich analiz trzeba spojrzeć na dynamicznie zmieniającą się, trudną sytuację rynkową. To, co teraz jest dla nas najważniejsze, to ograniczanie niekorzystnych skutków gospodarczych, spowodowanych konfliktem w Ukrainie.
Z lekkim optymizmem
Kryzys gospodarczy i wysokie koszty energii mogą mieć wpływ na sektor transportowy, który jest zawsze barometrem dla ekonomii. Ta branża jako pierwsza odczuwa wszelakie wahania rynkowe. Stawki za kilometr są obecnie 10-15 proc. niższe niż te, które obowiązywały w drugim kwartale.
Ale statystycznie są wciąż 100 proc. wyższe niż w 2017 r. Mimo wzrostu kosztów dyrektor Bernard Wieruszewski ma nadzieję, że transport i logistyka będą cały czas generowały pozytywne marże.
Czekać i czekać
Nadal oczekiwanie na fabrycznie nową ciężarówkę jest liczone w długich miesiącach. Jak wygląda to na przykładzie najnowszego modelu XD, wyjaśnia Mariusz Piszczek, dyrektor zarządzający DAF Trucks Polska. Samochody można zamawiać od końca października. Standardowy termin dla polskiego rynku to połowa przyszłego roku, ale może też być szybciej. Poszczególni dealerzy zabezpieczają tzw. miejsca produkcyjne dla swoich klientów, więc w praktyce może okazać się, że terminem odbioru konkretnych egzemplarzy jest pierwszy kwartał.
– Dłuższe oczekiwanie na pojazd wynika z dwóch głównych czynników – uważa Bernard Wieruszewski z MAN-a. – Przede wszystkim pandemia wpłynęła na dezorganizację i przerwy w łańcuchach dostaw. Drugi aspekt to efekt kuli śnieżnej. Co to znaczy? Równolegle rósł popyt na nowe pojazdy. Tu chcę podkreślić, że właśnie na 2021 przypadła data wymiany pojazdów, które pochodzą z rekordowego pod względem sprzedaży roku 2018.
Na korzyść producentów?
Pewien mały, ale ambitny przewoźnik powiedział mi, że obecny rynek jest dobry dla producentów aut, bo sprzedają wszystko na pniu i jeszcze drożej. Jak komentuje Bernard Wieruszewski (MAN), wbrew pozorom sytuacja, która wymaga prowadzenia działań sprzedażowych w niestandardowych okolicznościach, nie jest tak korzystna dla producentów, jak mogłoby się wydawać. Z dwóch głównych powodów. Zamówienia pojazdów z np. rocznym terminem oczekiwania, w dynamicznie zmieniającej się sytuacji zawsze wiążą się z różnego rodzaju wyzwaniami. Co więcej, wciąż trudne do oszacowania są rzeczywiste koszty produkcji, biorąc pod uwagę sinusoidę cen elementów do produkcji i wzrost kosztów energii.
Na polskim rynku rywalizuje osiem liczących się marek. Po 10 miesiącach czołowa czwórka przedstawia się następująco: DAF (5.824), Mercedes-Benz (5.298), Volvo (5.102), MAN (3.384).
T&M nr 11/2022
Tekst: Jacek Dobkowski
Add comment