Podróż sterowcem
Niesamowitą atrakcję zafundowała firma ZF Automotive Systems Poland wybranym klientom, pracownikom, dziennikarzom – przelot sterowcem!
Zeppelin NT należący do ZF gościł w pierwszej połowie września nad Górnym i Dolnym Śląskiem.
Znalazłem się w grupie lecącej w środę, 15 września z lotniska Aeroklubu Wrocławskiego w Szymanowie nad Wrocław i z powrotem. Sterowiec robi wrażenie, im bliżej się do niego podejdzie, tym większe. Obłe „cygaro” wypełnione helem, o długości 75 m, jak największe, pasażerskie samoloty. Wisi takie coś nad głową, majestatycznie rośnie w oczach i za chwilę elegancko przyziemia obok, szumiąc trzema silnikami i czterema śmigłami. Sterowiec to w największym uproszczeniu balon z zapędem, w tym przypadku z trzema silnikami o mocy 200 KM każdy, dwoma po bokach i jednym w ogonie. Żeby uspokoić sterowiec przy ziemi, podczas krótkiego postoju na wymianę pasażerów, jeden człowiek chwyta linę zwisającą z dziobu. Dosłownie trzyma sterowiec na „sznurku”. Oprócz tego stabilizację potężnego statku powietrznego zapewniają… schodki, z pięcioma stopniami, z których dwa dolne pokrywa imitacja trawy.
Para za parą
Wejście i wyjście z gondoli jest precyzyjnie nadzorowane przez obsługę. Dwie osoby wychodzą, dwie wchodzą, dokładnie wtedy gdy obsługa pozwoli, żeby nie powodować gwałtownego skoku masy sterowca. W środku sterowiec, z niemiecką rejestracją D-LZNT, oferuje 13 miejsc siedzących. Z prawej strony znajduje się pięć miejsc, z lewej sześć z których jedno zwrócone tyłem do kierunku lotu, z tyłu jeszcze dwa. Tylko tam siedzi się we dwójkę i tylko tam wchodzi się przez drzwi w prawo, podczas gdy na pozostałe fotele w lewo. Podróżowaliśmy w 11 mężczyzn, czyli z niepełnym obciążeniem.
Kto wcześniej latał tylko liniowymi samolotami, był zaskoczony widocznością ze sterowca, okna po prostu olbrzymie. Wszystko jak na dłoni, bez żadnego kręcenia się i wychylania. Ba, najbardziej oryginalny jest widok na ogon, w dużych, pasażerskich samolotach po prostu niemożliwy. Podróżowaliśmy nad stolicą Dolnego Śląska i przyległościami na wysokości 300 m, z prędkością 60-70 km/h, w piękne, słoneczne przedpołudnie. Coś wspaniałego, spokój (wcale nie bujało), niski poziom hałasu (mimo otwartych lufcików) i ta błoga świadomość, że jesteśmy na pokładzie absolutnie oryginalnego statku powietrznego. Żadnych gwałtownych przyśpieszeń, wciskania w fotele, ostrych wiraży itd. Jedynie po starcie pilot stosunkowo ostro, jak na sterowiec, poszedł w górę. W trakcie lądowania niezwykły był widok do przodu, na zieleń trawiastego lotniska. Dwuosobowa kabina załogi (drugim pilotem była kobieta) nie jest niczym oddzielona od części pasażerskiej, więc uczestnicy wycieczki mogą obserwować świat również przez jej okna. Piloci korzystają z bogatego przeszklenia, np. widzą co dzieje się pod Zeppelinem, przy lądowaniu to niezbędne.
Aerostat nietypowy
Generalnie statki powietrzne dzielą się na lżejsze od powietrza aerostaty i na cięższe od powietrza aerodyny. Balony i sterowce należą do aerostatów, z tym że Zeppelin NT (Neue Technologie) przy całkowitym obciążeniu paliwem i pasażerami jest jednak cięższy od powietrza, jak podaje ZF o 350 kg. Z kolei na pusto waży mniej niż powietrze, które zajmuje. Tak czy inaczej do sterowania, poprzez przewody elektryczne, fly by wire, służą joysticki po bokach kabiny załogi. Usterzenie pozwalające na zmianę wysokości i kierunku lotu znajduje się na ogonie, czyli tak samo jak w przeważającej większości samolotów. Poza tym śmigła mogą przyjmować różne pozycje. Dwa boczne odchylają się do góry, tylne na dół, a jeszcze jest czwarte śmigło – poprzeczne z tyłu, na podobieństwo helikopterów. Przekładnie między silnikami i śmigłami zostały wyprodukowane przez ZF.
Nowa mobilność
D-LZNT promował zaangażowanie ZF w mobilność nowej generacji, next generation mobility, czyli mniej lub bardziej zelektryfikowaną. Napis „IAA Mobility” został po tak nazywających się targach w Monachium (tych w nowej formule, rozrzuconych po całym mieście), nad którymi sterowiec się unosił. Po Monachium odwiedził Polską i Czechy, w ramach ZF Zeppelin Tour 2021.
Zwróciłem również uwagę na ciężarowe pojazdy towarzyszące Zeppelinowi. Wyróżniał się wśród nich czteroosiowy MAN TGS 35.460 z wysuwanym masztem do cumowania sterowca podczas dłuższego postoju. Inny MAN, TGA 18.480, ciągnął specjalistyczną naczepę służącą obsłudze całego przedsięwzięcia. Na obu osiach naczepy były bliźniaki z ogumieniem 235/75 R17.5.
Od rocka do bomb
Skojarzenie z Led Zeppelin, brytyjskim, rockowym zespołem wszechczasów, jest jak najbardziej na miejscu. Grupa wzięła nazwę z opinii Keitha Moona, perkusisty The Who, że wzbije się ona tak jak ołowiany balon. Na okładce debiutanckiej płyty Led Zeppelin z 1969 r. mamy przetworzone zdjęcie (autorstwa Sama Shere) katastrofy sterowca LZ 129 Hindenburg, napełnionego wodorem, w amerykańskim Lakehurst, 6 maja 1937. Wypadek ten, relacjonowany na żywo przez radio, zakończył erę pasażerskich sterowców. Obecnie sterowce są wykorzystywane pokojowo, nie zawsze tak było. Podczas I wojny światowej niemieckie Zeppeliny m.in. bombardowały Londyn i w mniejszym stopniu Warszawę. A jeden wojskowy, rozpoznawczy sterowiec służył przed II wojną światową w Polsce, nazywał się „Lech”, pochodził z francuskiego demobilu.
T&M nr 9/2021
Tekst: Jacek Dobkowski
Add comment