W pełnym zakresie
Z Mateuszem Gromkiem, właścicielem firmy Gromek Truck Service w Woli Zambrzyckiej koło Zambrowa (podlaskie) rozmawia Jacek Dobkowski.
Jacek Dobkowski: – Z czym przede wszystkim ludzie przyjeżdżają do pańskiego serwisu?
Mateusz Gromek: – Różnie, cała „przekrojówka”, obsługa, przeglądy, awarie które zdarzyły się na trasie. Najczęściej robimy pneumatykę, elektronikę, układy paliwowe, hamulce, oleje. Różnie się to układa. Dzisiaj na przykład jest dzień tachografów, mamy sześć tachografów umówionych, w tamtym tygodniu był dzień sprzęgieł. Zimą mamy więcej zajęcia z pneumatyką, elektryką, „paliwówką”, ogrzewaniami postojowymi, latem z hamulcami, zawieszeniami i klimatyzacjami. Jest pewna sezonowość, ale dzięki temu firma może się przygotować, trzymać stany magazynowe, żeby auta były na bieżąco zrobione. W ciężarówkach awarie trzeba usuwać na bieżąco, bo jednak często auta są załadowane i muszą dojechać do celu. Klientowi zależy na dobrej, ale i szybkiej naprawie. Poza tym nierzadko zdarza się, że klienci już wszędzie byli i przyjeżdżają do nas, żeby mieć w końcu naprawione.
JD: – Dużo jest klientów z pobliskiej trasy numer 8?
MG: – Z trasą numer 8 wiąże się może jedna dziesiąta naszych całych usług. Większość to okolice, w promieniu 30 km od Zambrowa. Przeważają lokalni klienci znani od lat. Często znam również rejestracje aut, orientuję się co było robione, co jest do zrobienia.
JD: – A klienci z zagranicy?
MG: – Mamy tak na dobrą sprawę współpracę z pięcioma większymi firmami z Białorusi, wykonujemy dla nich wszystko, obsługę i naprawy, tak jak stałym klientom z Polski. Współpracę oceniam bardzo pozytywnie. Litwini zdarzają się, ale z awariami. Ukraińcy rzadziej, w naszym regionie rzadko jeżdżą.
JD: – Zajmujecie się również naczepami i przyczepami.
MG: – Mamy sporo autoryzacji, z ostatnio zdobytych Krone, Chereau, poza tym Wielton, Faymonville, Zasław, Bodex, Benalu, Feber. Do tego autoryzacje producenckie takie jak Wabco, Knorr, Haldex, BPW, SAF, Hyva, Binotto, ogrzewania postojowe Webasto i Eberspaecher. Naczepa jest dość „wdzięczną” robotą, mamy miejsce do obsługi zestawów. Pneumatyka, elektryka, hamulce, zawieszenie, opony – praktycznie wszystko co jest w naczepach. Klient może więc liczyć na całościową obsługą, nie tylko ciągnika siodłowego.
JD: – Pracownicy jeżdżą na szkolenia?
MG: – Tak, przede wszystkim do Boscha, Inter Carsu, Wabco, Knorra, Haldexa.
JD: – Do czego jest wykorzystywany serwis mobilny?
MG: – Mamy dwa samochody, jeden dzisiaj wyjechał o siódmej rano, to Mercedes Vito przeznaczony do mniejszych awarii, gdy nie potrzeba ciężkiego sprzętu. Drugi na Peugeocie Boxerze jest „uzbrojony po zęby”: sprężarka, agregat, palniki, narzędzia, klucze. Naprawy są wykonywane w trasie, albo przygotowuje się auta do stanu pozwalającego na dojechanie do naszego serwisu. Jeśli potrzebna jest pomoc holownika, mamy dwie zaprzyjaźnione firmy. W ciągu godziny-półtorej auto trafia do nas, jeżeli zatrzymało się niedaleko.
JD: – No dobrze, a jak wyglądają płatności przy naprawach na drodze czy parkingu?
MG: – Gotówka, albo przelew potwierdzony. Dwa razy w życiu się nacięliśmy i powiem szczerze, że nie jest to przyjemne, gdy ludzie się napracują, a później trzeba prosić o swoje pieniądze, wysyłać jakieś dokumenty.
JD: – Czy takie wyjazdy do awarii są związane z przynależnością do sieci?
MG: – Raczej nie, w dobie internetu nietrudno nas znaleźć.
JD: – Co daje w praktyce sieć Q-Service Truck?
MG: – Poznaje się ludzi z całej Polski i gdyby naszemu klientowi stało się coś w okolicy innego serwisu należącego do sieci, może on uzyskać gwarancję płatności. Kierowca nie ma pieniędzy, to obciążcie mniej, a ja to przefakturuję. Takie sytuacje zdarzają się też w drugą stronę, że czyjś klient potrzebuje pomocy w rejonie Zambrowa. Poza tym możemy uzyskać pomoc techniczną z innego serwisu, który może być bardziej nakierowany na daną specjalizację czy markę. Nikt nie jest alfą i omegą.
JD: – Od 1 marca firma należy do Bosch Service. Jaki jest zakres tej współpracy?
MG: – To jest nakierowane na auta osobowe. Postawiliśmy nową halę z dwoma stanowiskami na cztery mniejsze samochody, czyli osobowe, dostawcze, busy, mniejsze ciężarówki. Prowadzimy okręgową stację kontroli pojazdów i czasami trzeba w osobowych usunąć jakąś niewielką awarię, żeby badanie techniczne zostało zaliczone. Kiedyś odsyłaliśmy kierowców, teraz chcemy klienta obsłużyć u nas, w miarę możliwości jak najszybciej. Takie odsyłanie powoduje dyskomfort, a klient może potem wybrać kogoś, kto ma stację i „kawałek” warsztatu.
JD: – Na jakie pojazdy będzie nastawiona blacharnia i lakiernia?
MG: – Na ciężarowe. Przygotowaliśmy ramę do prostowania, w tym roku będziemy ją uzbrajać przed zimą i będziemy zaczynali ten temat. To jest powrót, bo kiedyś w starym, zamkniętym już warsztacie, tu obok, ojciec robił bardzo dużo kabin ciężarówek i różnych napraw blacharskich. Później, w nowej hali wszystko zostało ukierunkowane na mechanikę. Teraz, po rozbudowie, mamy miejsce i możliwości, żeby do tego wrócić.
JD: – Przewoźnicy teraz bardziej dbają o auta niż kiedyś?
MG: – Dbałość o samochody nie jest uzależniona od tego, co klienci chcą, tylko od tego, ile mają pieniędzy. Jeśli są pieniądze, obsługa jest częstsza i bardziej dokładna. Jeżeli budżet nie zamyka się, po prostu z pewnych rzeczy rezygnują, co przenosi się na kondycję samochodów. Kondycja jest lepsza, ale nie z tego względu, że auta są lepiej serwisowane, tylko dlatego że są coraz nowsze. Tabor jest odświeżany, natomiast czy jego serwisowanie jest na takim poziomie, jak parę lat temu, to niekoniecznie.
JD: – Dziękuję za rozmowę.
Tekst: Jacek Dobkowski
T&M nr 6/2016