8,5 EURO NIE DOTYCZY TRANZYTU PRZEZ NIEMCY
Polska grupa ekspertów wróciła z „negocjacji” w Berlinie w sprawie 8,5 euro i odtrąbiła triumfalnie sukces: „Niemcy zawiesiły zastosowanie własnych przepisów do tranzytu”. Natomiast strona niemiecka wykazała się niebywałą łaskawością wobec całej Europy „zawieszając” część przepisów dotyczących stawki minimalnej.
Tymczasem nie było ani sukcesu, ani łaskawości, ponieważ nie można zawiesić obowiązywania przepisów, które i tak z mocy prawa nie obowiązują! Mylnie bowiem twierdzi się, iż niemiecka ustawa określająca stawkę minimalnego wynagrodzenia za godzinę pracy na poziomie 8,5 euro brutto, odnosi się także do pracy wykonywanej w ramach realizacji tranzytu przez Niemcy. Nie można podzielić takiego poglądu, co da się w łatwy sposób wykazać.
Większość komentarzy dostępnych od kilku tygodni na wielu stronach internetowych lub w mediach poprzestała na prostym i oczywistym założeniu, iż skoro jest norma (art. 9 ust.3 rozp. 593/2008 WE), która pozwala Niemcom zastosować wyłączną właściwość swojego prawa (wykluczając właściwość polską) to zapewne norma ta odnosi się do wszystkich możliwych stanów faktycznych. Jak to zwykle bywa, diabeł tkwi w szczegółach, a niemiecka regulacja jest dziurawa jak szwajcarski ser, więc więcej w niej wyjątków niż reguł, co czyni ją w praktyce w poszczególnych obszarach bezskuteczną. Tak właśnie jest z tranzytem.
Cała koncepcja niemieckiej argumentacji odnosząca się do rzekomej konieczności dostosowania stawki płacy minimalnej w Niemczech do np.: polskich pracodawców opiera się na założeniu, że obowiązek taki wynika w oparciu o treść art. 9 ust. 3 rozporządzenia 593/2008 WE zwanym zazwyczaj „Rzym I”. Zasadniczo rozporządzenie to mówi w art. 3 oraz 8, iż w odniesieniu do pracowników delegowanych do wykonywania pracy poza obszar jednego kraju członkowskiego UE (np.: z Polski) do innego kraju (np.: do Niemiec) lub kilku krajów UE (np.: do Niemiec, Francji, i Hiszpanii), strony stosunku pracy (czyli pracodawca i pracownik) w indywidualnej umowie (czyli nie w regulaminie pracy) mogą samodzielnie określić (wybrać) właściwość (reżim prawny) dowolnego z tych krajów.
Art. 8 ust. 2 przytoczonego rozporządzenia stanowi natomiast, że jeśli strony stosunku pracy (pracodawca i pracownik) nie dokonały wyboru właściwości prawa konkretnego kraju (np.: Polski), to wówczas umowa podlega prawu państwa, w którym pracownik (kierowca) świadczy zazwyczaj pracę na podstawie tej umowy o pracę. Czyli kierowca pracując w Niemczech podlegałby prawu niemieckiemu, o ile z treści umowy, (ale także kilku innych okoliczności dodatkowych, wskazanych zarówno w art. 3, jak i w art. 8) nie wynikałoby, iż strony ustaliły odmiennie.
Rzecz jednak w tym, że niemiecki ustawodawca starał się zabezpieczyć, aby strony stosunku pracy nie wyłączyły prawa niemieckiego na rzecz prawa polskiego w drodze postanowień umownych.
W tym celu Niemcy odwołały się (w mojej opinii bezskutecznie – co uzasadnię w kolejnym opracowaniu) do zasady „przepisów wymuszających własne zastosowanie”. Przepisy te działają w ten sposób, że jeśli dane państwo (w tym przypadku Niemcy) powołają się na przywołaną zasadę (normę kolizyjną) „przepisów wymuszających własne zastosowanie” to mają prawo wyłączyć wszelkie postanowienia stron i uznać wyłączną właściwość własnego prawa (a nie np.: prawa polskiego).
Jednak, warto zauważyć, iż niedopuszczalne jest bezkrytyczne i arbitralne oświadczenie o zastosowaniu przywołanej reguły „przepisów wymuszających własne zastosowanie”. Muszą zaistnieć ściśle określone przesłanki dla skutecznego powołania się danego państwa na wyłączne pierwszeństwo prawa własnego (np.: Niemieckiego).
Jakie to są, więc przesłanki?
Zacząć należy od pierwszej przesłanki o charakterze nienormatywnym, ale silnie ugruntowanej w piśmiennictwie prawa prywatnego międzynarodowego, iż na zasadę „przepisów wymuszających własne zastosowanie” można powołać się jedynie a casu ad casum (vide: Bartłomiej Gliniecki - „Umowa deweloperska: Konstrukcja prawna i zabezpieczenie wzajemnych roszczeń” s. 222). Tymczasem Niemcy uczyniły sobie z zastosowania „przepisów wymuszających własne zastosowanie” regułę, praktykę odnoszącą się co rusz do kolejnych branż gospodarki na przestrzeni szeregu lat. Narusza to jak się wydaje ratio legis wyjątkowego charakteru zastosowania przywołanej normy. Zagadnienie to stanowi konieczne tło dla zrozumienia omawianego wątku tranzytu przez Niemcy.
Kolejne przesłanki mają charakter czysto normatywny i wynikają wprost z treści omawianego art. 9 ust. 3 rozporządzenia 593/2008 WE i stanowią, iż na „przepisy wymuszające własne zastosowanie” można powołać się jedynie wówczas, gdy uzasadnia to konieczność ochrony interesów publicznych takich jak:
- polityczna organizacja (dezorganizacja) państwa,
- społeczna organizacja (dezorganizacja) państwa,
- gospodarcza organizacja (dezorganizacja) państwa.
Sprawa wydaje się oczywista, otóż Niemcy wprowadziły zasadę właściwości własnego prawa pracy odwołując się do tezy, iż między innymi polski transport dezorganizuje niemiecki rynek pracy, a więc wpływa na dezorganizację na poziomie gospodarczym.
W tym jednak miejscu należy jednak zwrócić uwagę na istotną okoliczność odnoszącą się do transportu tranzytowego – otóż nie wpływa on w nawet najmniejszym stopniu negatywnie na niemiecki rynek pracy a zwłaszcza na rynek transportowy, a wręcz przeciwnie – ma wyłącznie pozytywny wpływ na gospodarkę niemiecką.
Polski tranzyt środków transportowych przez Niemcy (nie można go mylić z kabotażem) jest w pełni neutralny dla kształtowania się niemieckiego rynku pracy lub też dla formowania wartości/stawek frachtów na terenie Niemiec. Środki transportowe w tranzycie jedynie przejeżdżają przez Niemcy, nie dokonując jakichkolwiek załadunków i/lub rozładunków na terenie Niemiec. Inną sprawą jest, że Niemcy poprzez podwyższenie kosztów pracy polskich przedsiębiorców, chcieliby zapewne ograniczyć (poprzez zmniejszenie konkurencyjności) polski potencjał kabotażu w Europie (zresztą najwyższy w Europie) i być może pośrednio przejąć część tego rynku. Nie wdając się w przypuszczenia, warto w tym miejscu wskazać, iż powołanie się w niemieckiej ustawie na „przepisy wymuszające własne zastosowanie” jest bezskuteczne prawnie w odniesieniu do tranzytu, ponieważ nie służy ochronie gospodarki niemieckiej.
Wręcz przeciwnie, tranzyt przez Niemcy stanowi wyłącznie źródło jej wzmocnienia poprzez fakt „wpompowania” ogromnego strumienia środków finansowych przez między innymi (głównie) polskich przedsiębiorców z tytułu:
- a) opłat za przejazd po drogach krajowych i autostradach,
- b) zakupu paliw i płynów eksploatacyjnych,
- c) uiszczenia opłat parkingowych,
- d) najmu hoteli podczas podróży,
- e) zakupu środków spożywczych.
Jasno, więc dostrzegalne jest, iż w odniesieniu do tranzytu przez Niemcy nie zostały spełnione żadne z przesłanek art. 9/593/2008 WE, warunkujące dopuszczalność klauzuli „przepisów wymuszających własne zastosowanie”, do niemieckich przepisów prawa pracy w zakresie płacy minimalnej.
W konsekwencji nie mogą one mieć zastosowania o ile strony stosunku pracy (pracodawca i pracownik) w indywidualnej umowie o pracę wskazały wprost właściwość polskiego prawa.
Powyższe ustalenie wywiera szereg różnorodnych konsekwencji.
Po pierwsze praktyczną konstatacją jest fakt, iż do czasu pracy kierowcy nie należy wliczać jazdy w tranzycie przez Niemcy, a więc zasadniczo (korzystnie) wpływa na sposób rozliczenia kierowców za pracę w danym miesiącu, ponieważ zmniejsza sumaryczną ilość godzin pracy w danym miesiącu, którą (przy odmiennym założeniu) należałoby przemnożyć przez współczynnik 8,5 euro brutto.
Po drugie nie zmienia to faktu, iż wydaje się, iż pracodawcy na podstawie § 16 niemieckiej ustawy o minimalnym wynagrodzeniu nadal posiadają obowiązek zgłaszania kierowców przejeżdżających w tranzycie przez Niemcy.
Po trzecie przywołany przykład „tranzytu” wskazuje na wątpliwą fachowość oceny przez stronę niemiecką zakresu zastosowania międzynarodowych przepisów, ponieważ Federalne Ministerstwo Pracy w oficjalnej informacji do Ambasady Polskiej z grudnia 2014 roku, niesłusznie oświadczyło, iż przewozy tranzytowe także są objęte zakresem obowiązywania uregulowań ustawy o minimalnym wynagrodzeniu, co stoi w sprzeczności w treścią art 9 ust. 3 rozporządzenia 593/2008 WE.
Omawiana sprawa tranzytu przez Niemcy jest na tyle wyrazista oraz jednoznaczna, iż nie może budzić nawet najmniejszych wątpliwości, co do słuszności tezy o wyłączeniu przewozu tranzytowego przez Niemcy z zakresu obowiązywania omawianej ustawy – o ile strony stosunku prawnego dokonały wyboru właściwości prawa polskiego. Jest to jeden z aspektów, który powinien zostać podniesiony w rozmowach ze stroną niemiecką.
Mariusz Miąsko Prezes Kancelarii Prawnej Viggen sp.j.
T&M 2/2015
Add comment