Na kołach lub gąsienicach
Niewielkie ładowarki dostępne są zarówno w wersjach na podwoziu kołowym, jak i gąsienicowym, a popularność zawdzięczają też bogatej gamie osprzętu dodatkowego.
Wybierając konkretną wersję miniładowarki należy zwrócić uwagę m.in. na udźwig, ale również prześwit (im większy, tym lepiej maszyna radzi sobie w terenie).
Współczesne miniładowarki to w istocie nośniki osprzętu. Ich posiadacze najczęściej wykorzystują łyżkę ładowarkową, ale nierzadko również chwytak typu „krokodyl”, widły do palet, czy …zamiatarkę. Wśród popularnych przystawek są także: młot hydrauliczny, walec wibrujący, wiertło do gruntu czy łuparka do drewna. Często spotyka się maszyny o konstrukcji przegubowej zapewniające kąt obrotu 45 st. w każdą stronę, co ma gwarantować odpowiednią zwrotność przy relatywnie niewielkim promieniu skrętu.
W roli głównej uniwersalność
Paweł Bromirski, Kierownik ds. Produktu – Maszyny i Osprzęty, Interhandler podkreśla, jak istotną cechą maszyn jest wszechstronność zastosowania. – Dzięki szerokiej gamie osprzętu sprawdzają się zarówno podczas pracy na budowie, jak i w rolnictwie. Maszyny na kołach doskonale spisują się na twardej nawierzchni, takiej jak beton czy asfalt, szczególnie w miejscach, w których nacisk wywierany na podłoże nie ma tak dużego znaczenia. Miniładowarki kołowe są również tańsze w utrzymaniu niż ich odpowiedniki na gąsienicach. Maszyny wyposażone w gąsienice mają niżej położony środek ciężkości, większe możliwości podnoszenie i pchania, a mniejszy nacisk na podłoże zapewnia lepszą stabilność i właściwości trakcyjne. Sprawdzają się również podczas pracy na zboczach (praca w przechyle), są popularne przy pracach polegających na kształtowaniu krajobrazu oraz w grząskim terenie – wylicza P. Bromirski.
Również zdaniem dostawców maszyn Liebherr, wybór między miniładowarką kołową a gąsienicową zależy od specyficznych warunków i wymagań pracy. Wśród kluczowych cech maszyn kołowych wymieniają: mobilność (są szybsze i bardziej zwrotne na utwardzonych nawierzchniach); łatwość transportu (mniejsza waga i kompaktowe wymiary ułatwiają transport między miejscami pracy), jak również koszty eksploatacji (części zamienne i konserwacja są zazwyczaj tańsze w porównaniu do gąsienicowych odpowiedników). Z kolei miniładowarki gąsienicowe sprawdzą się wtedy gdy liczy się szczególnie: trakcja i stabilność (lepsza przyczepność i stabilność na miękkim, błotnistym lub nierównym terenie); mniejszy nacisk na podłoże (rozkładają ciężar na większą powierzchnię, co minimalizuje uszkodzenia terenu) oraz wszechstronność (lepsze do pracy na różnych typach podłoża, zwłaszcza tam, gdzie kołowe maszyny mogą mieć trudności).
Marek Gozdur, Product Manager, Manitou zaleca aby przy wyborze maszyny zwrócić uwagę na kilka elementów. – Tam gdzie ważna jest siła uciągu / pchania oraz mały nacisk na podłoże i praca w grząskim terenie w 100 proc. zastosowanie znajdzie miniładowarka na gąsienicach. Natomiast tam gdzie liczy się szybkość i niższe koszty eksploatacyjne to wybór mini ładowarki burtowej na kołach będzie lepszym rozwiązaniem – tłumaczy M. Gozdur.
Zdaniem Tomasza Jankowskiego (doradca techniczno-handlowy Avant Polska) zdecydowana większość użytkowników w Polsce decyduje się na wybór miniładowarki kołowej, która będzie lepszym wyborem pod kątem prędkości przemieszczania się, łatwości i kosztów obsługi (ogumienie) i szerszego wachlarza zastosowań. – Argumentem który warto podkreślić jest wpływ ogumienia na podłoże, który jest śladowy w przypadku miniładowarek kołowych, a bardzo zauważalny w przypadku ładowarek gąsienicowych – dodaje T. Jankowski.
Rynek rośnie
M. Gozdur (Manitou) podkreśla, że rynek miniładowarek burtowych w Polsce z roku na rok się rozwija. – To są maszyny specjalistyczne, nośniki osprzętów, które wypierają maszyny uniwersalne, takie jak koparko-ładowarki, tak bardzo popularne w Polsce – dodaje.
Specjaliści Liebherr tłumaczą wzrost popytu na miniładowarki kilkoma przyczynami, wynikającymi z tendencji rynkowych. Mówią o urbanizacji i rozwoju infrastruktury (wzrost liczby projektów budowlanych w miastach i rozwój infrastruktury zwiększa zapotrzebowanie na kompaktowe, wszechstronne maszyny, mogące działać w ograniczonych przestrzeniach); ekologicznych i efektywnych rozwiązaniach (coraz większa świadomość ekologiczna oraz wymagania dotyczące efektywności energetycznej skłaniają firmy do wyboru maszyn, które łączą wydajność z niską emisją spalin) oraz o technologicznych innowacjach (telematyka i automatyzacja, zwiększa zainteresowanie modelami miniładowarek, które oferują większą produktywność i łatwiejsze zarządzanie flotą).
W opinii Adriana Winnickiego (District Manager, Bobcat) rynek miniładowarek w Europie wydaje się rosnąć wraz ze wzrostem kosztów pracy i spadkiem dostępności wykwalifikowanych pracowników, coraz popularniejszym sprzętem specjalistycznym. Zastrzega przy tym, że koncepcja ładowarek w Europie jest wciąż znacznie mniej popularna niż w Ameryce Północnej, co pokazuje wciąż duży potencjał do odkrycia przez nasz rynek. – O ile rynek ładowarek kołowych wydaje się stabilny, o tyle sprzedaż ładowarek gąsienicowych rośnie, co świadczy o lepszym zrozumieniu tego produktu przez rynek. Droższe ładowarki gąsienicowe są bardziej produktywne i bardziej ekonomiczne w utrzymaniu w wielu zastosowaniach, na wielu rynkach sprzedaż ładowarek gąsienicowych jest wyższa niż kołowych, podczas gdy w przeszłości było odwrotnie – mówi A.Winnicki.
– Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, że załamania rynku spowodowane w poprzednich latach pandemią czy kryzysem ekonomicznym nie wpłynęły jakoś na wyniki sprzedaży, a okresami nawet je podciągały. Konsultowaliśmy to z właścicielami innych marek na rynku i wszyscy mieli bardzo podobne wnioski – mówi T. Jankowski (Avant Polska) zaznaczając jednak, że zawsze będą się pojawiać pewne obawy w związku z wydarzeniami na świecie, aktualnym kursem walut czy aktualnie przybywającą do Polski recesją z krajów zachodnich. – Najważniejsze w tym wszystkim by nie tracić głowy, kalkulować i inwestować rozsądnie. Póki co trzymamy się tego planu i jest bardzo dobrze. Z roku na rok słupki sprzedażowe rosną, a kolejni klienci przekonują się do naszych produktów. Część wraca do nas po następne maszyny, część widziała je w pracy w internecie, część miała okazję popracować na sprzęcie gdzieś z wypożyczalni, więc liczba zapytań szczególnie w tym roku jest naprawdę imponująca – dodaje T. Jankowski informując, że niedawno Avant Polska uruchomił drugi duży obiekt w woj. kujawsko-pomorskim, co oznacza poszerzenie działalności otwierając się bardziej na Polskę północną.
Na przykład…
Liebherr 504 Compact to 4,6-tonowa maszyna z łyżką podsiębierną o szerokości 1,8 m i czerpakiem o poj. 0,7 m sześc. – Dzięki kompaktowej konstrukcji, mocnym ramionom podnoszącym ze zoptymalizowanym prowadzeniem równoległym i dużym ładunkiem jak na małą maszynę, ładowarki kompaktowe oferują maksymalną wydajność operacyjną przy niskim koszcie zakupu, co oznacza doskonały stosunek jakości do ceny – podkreśla dostawca.
Liugong ma linię ładowarek ze sterowaniem burtowym. Sprzedawcy zwracają uwagę na nisko położony środek ciężkości i duży rozstaw. Obciążenie sięga 2,7-3 t, poj. łyżki to 0,7 m sześc. Do napędu służy motor o mocy 46 KM. – Model 365B to maszyna wszechstronna, sprawdza się w budownictwie, kształtowaniu terenu, rolnictwie i w innych kluczowych sektorach. Wykorzystanie technik symulacji do analizy danych dotyczących jazdy i warunków pracy pomogło zoptymalizować moc i obniżyć zużycie paliwa – usłyszeliśmy od dostawców zapewniających też, że trzystopniowy nanofiltr paliwa i filtr oleju wydłużają okres międzyobsługowy do 500 godzin. Przy normalnej konserwacji silnik może pracować 8 tys. godzin do pierwszego remontu głównego, obniżając koszty obsługi o 25 proc. do 30 proc.
Najmniejszą ładowarką o sterowaniu burtowym w gamie Bobcat jest S70. – Jest wystarczająco mała, aby dostać się w ciasne miejsca, a jednocześnie wystarczająco mocna, aby wykonać każde zadanie. To zwinny „mały koń pociągowy“, który ma idealny rozmiar do przejeżdżania przez wąskie drzwi, korytarze, małe ścieżki i bramy oraz do pracy pod niskimi sufitami – rekomenduje A. Winnicki dodając, że maszyna ma szerokość 902 mm (914 mm z łyżką), silnik 17,5 kW, masę operacyjną 1.312 kg, a dodatkowy przepływ standardowy to 37,1 l/min. Jednym z bestsellerów marki Bobcat jest S650 (nowa wersja modelu, którego przez kilka lat nie było w portfolio, a teraz powrócił). – Dzięki wyjątkowym siłom odspajania i pchania, niezawodnej trakcji i wszechstronnym opcjom wysokiego przepływu jest to maszyna do każdego zadania, niezależnie od ograniczeń przestrzennych i ograniczeń masy. Silnik ma moc 55,3 kW, masa eksploatacyjna wynosi 3.778 kg. Wydajność pompy (przy opcji dużego przepływu) to 115,5 l/min. – wylicza A. Winnicki. Nasz rozmówca zachęca też do zainteresowania całkiem nowym i największym modelem CTL firmy Bobcat, jaki kiedykolwiek wyprodukowano – T86, podkreślając że zapewnia wydajność, przyczepność i kontrolę nawet w przypadku najbardziej wymagających osprzętów dzięki funkcji Super Flow. Ma silnik o mocy 78,3 kW i masę eksploatacyjną 5.643 kg. Wydajność pompy (przy opcji wysokiego przepływu) sięga 159 l/min.
Manitou to nie tylko ładowarki teleskopowe, ale również miniładowarki burtowe na kołach i gąsienicach. Maszyny burtowe zaprojektowano z radialnym lub wertykalnym ramieniem podnoszącym. Oferta obejmuje różnorodne rozmiary i możliwości, począwszy od ultra kompaktowych, średnich, aż po pełnowymiarowe maszyny. – Manitou oferuje dwie linie ładowarek o sterowaniu burtowym: serię „R” zaprojektowano z tradycyjnymi radialnymi ramionami, a serię „V” z innowacyjnymi ramionami pionowymi. Ładowarki Manitou słyną ze swojej zwrotności w każdym terenie, bez wysiłku pokonując wszystkie rodzaje podłoża, w tym błotniste, nierówne i luźne nawierzchnie. Ich kompaktowa konstrukcja sprawia, że nadają się do poruszania się w ciasnych obszarach roboczych i zamkniętych przestrzeniach. Maszyny te sprawdzają się w pracach związanych z kopaniem, niwelacją terenu i robotami ziemnymi – mówi M. Gozdur dodając, że takie modele ładowarek burtowych jak: 1050 R, 1350 R, 1650 R, 1900 R, 2100 V, 2300 V, 2750 V i 3300 V cieszą się uznaniem profesjonalistów na całym świecie. W ubr. Manitou wprowadziła do sprzedaży nową gamę miniładowarek burtowych na kołach i gąsienicach pod nazwą Nemesis. To sześć maszyn – 3 miniładowarki kołowe 2100V, 2300V i 2750V oraz 3 gąsienicowe 2100VT, 2300VT i 2750VT. – Jedną z najbardziej popularnych na rynku jest Manitou 2750V. Maszynę wyposażono w silnik Yanmar o poj. 3,3 l i mocy 72 KM. Waga operacyjna to ponad 4,5 t oraz udźwig destabilizujący / wywracający 2,5 t. Zaawansowana technologia, mocna hydraulika robocza (high flow 126 l/min), wygodna i przestronna kabina sprawiają, że Manitou 2750VT sprawdzi się w każdym terenie i poradzi sobie z każdym osprzętem dedykowanym do miniładowarek burtowych – mówi M. Gozdur.
P. Bromirski (Interhandler) zachęca do zainteresowania nowatorskimi rozwiązaniami technicznymi jakie zastosowano w maszynach JCB. – Jednym z nich są drzwi do kabiny. JCB to jedyny producent na świecie oferujący takie rozwiązanie – otwierają się na prawie 90 st. i oferują operatorowi komfortowe wsiadanie i wysiadanie z kabiny. Kolejnym wyjątkowym rozwiązaniem jest pojedyncze ramię do podnoszenia osprzętów. Dzięki takiemu rozwiązaniu mamy o ok. 30 proc. mniej punktów smarnych, ale nie tracimy na wytrzymałości, ponieważ ilość stali zawartej w pojedynczym ramieniu jest o 20 proc. większa niż w przypadku maszyn z podwójnym ramieniem. Jesteśmy również ciekawi, jak klienci odniosą się do widoczności z kabiny operatora. Ustawienie słupków, pojedyncze ramię oraz przednia i boczna szyba pokrywa około 270 st. pola widzenia operatora – dodaje P. Bromirski informując przy tym, że każdy klient otrzymuje standardowo 2 lata/2 tys. mth gwarancji na maszynę, 3 lata lub 3 tys. mth gwarancji na ramę/konstrukcję oraz 7 lat lub 7 tys. mth gwarancji na ramię do podnoszenia (dla pierwszego właściciela).
T. Jankowski (Avant Polska) zwraca uwagę na walory, obecnych na rynku od niedawna modeli 645/650. W małym, kompaktowym rozmiarze umieszczono silnik Kuboty o mocy 44 KM. – To bardzo lubiana przez naszych klientów, prosta w budowie jednostka, która pozwala na bardzo dużo. Wcześniejszy jej wariant, zdławiony przez aktualne normy UE gwarantował zaledwie 26KM (37KM przed nowymi normami StageV), czym byliśmy wraz z klientami nieco zmartwieni, jednak fabryka Avant Tecno Oy szybko znalazła remedium w postaci doposażenia maszyny w jednostkę komputerową oraz DPF. Dzięki temu udało się wykrzesać więcej mocy niż kiedykolwiek, a jeśli dodamy do tego wszystkiego fakt, iż umieszczona w tej maszynie nowa pompa hydrauliczna zagwarantuje nam przepływ 75l/min, otrzymujemy w rezultacie najsilniejszą maszynę na świecie w swoim małym gabarycie – mówi T. Jankowski dodając, że zainteresowanie nowymi modelami rośnie z miesiąca na miesiąc i za rok, dwa to 645i/650i może zająć miejsce flagowego dotąd modelu 635. Fabryka oferuje nową kabinę dla tych maszyn (GT zamiast DLX), która została zaprojektowana by stworzyć w środku jeszcze więcej miejsca przy jeszcze lepszym wygłuszeniu.
T&M nr 6/2024
Tekst: Michał Jurczak