Krajobraz (po)pandemiczny
Obok Wielkiej Brytanii, Niemiec, Szwecji, czy Francji Polska należy ciągle do największych odbiorców maszyn budowlanych na kontynencie europejskim.
Choć epidemia COVID-19 zauważalnie wpłynęła na perspektywy gospodarcze, to branża budowlana pozostała stosunkowo odporna. Jest jedną z tych, które mogą w miarę sprawnie funkcjonować w ograniczonych przez pandemię warunkach. Nie oznacza to, że spadku sprzedaży nie było.
W pierwszym roku pandemii (2019) Polska zanotowała ponad 5-procentowy regres w budownictwie. To nie mogło nie wpłynąć na rynek maszyn budowlanych. Sytuacja w roku kolejnym też nie była idealna, choć w poszczególnych grupach maszyn nieco zróżnicowana. Szacuje się, że nastąpił kilkuprocentowy spadek sprzedaży w grupie spycharek, średnio o ok. 10 proc. dołował rynek koparek, a o prawie jedną piątą rynek ładowarek. Sytuacja jest nieco inna w grupie minikoparek, czy ładowarek teleskopowych, gdzie – na rynku europejskim zauważalny jest ostatnio wzrost popytu. Globalnie wzrósł też poziom leasingowania maszyn budowlanych w Polsce. Łączna wartość podpisanych umów leasingowych zwiększyła się o prawie jedną trzecią. Specjaliści twierdzą, że jeszcze w 2022 r. branża będzie musiała stawić czoła mniejszemu zapotrzebowaniu na usługi budowlane. Choć i tu pojawia się znak zapytania. Tomasz Wegner, Dyrektor Handlowy, Dział Maszyn Budowlanych , Interhandler podkreśla, że producenci i inwestorzy z niecierpliwością czekają na decyzję Unii Europejskiej w sprawie uwolnienia (lub nie) funduszy, które mogą tchnąć nową energię i uruchomić planowane inwestycje.
Pomimo niepewności, największy wpływ na wyniki handlowe firm ma ciągle sprzedaż koparek gąsienicowych i kołowych, ładowarek kołowych, koparko-ładowarek. Polscy odbiorcy poszukują sprzętu wysokiej jakości, królują ciągle takie marki jak Caterpillar, Volvo, JCB, Liebherr, Komatsu, Mecalac czy Doosan.
Na liście „hitów”
T. Wegner (Interhandler) podkreśla, że niezmiennie obserwujemy silną i rosnącą pozycję w kategorii minikoparek gąsienicowych o masie 1,5-4 t. To efekt niskiej „bariery wejścia”, programów unijnych i samorządowych dofinansowujących te zakupy oraz sporej liczby inwestycji w infrastrukturę gazową, elektryczną i światłowodową. - Ta grupa maszyn jest też mniej dotknięta skutkami COVID-19, czyli problemów produkcyjnych, ponieważ dużo tych maszyn jest produkowanych w Azji. W tym właśnie segmencie zadebiutowaliśmy jako pierwsi na rynku, z 2-tonową minikoparką elektryczną. Co zrozumiałe maszyna jest droższa, ale warta tych pieniędzy – mówi T. Wegner dodając, że czas pracy i wydajność minikoparki elektrycznej jest taka sama jak maszyn z konwencjonalnym napędem, natomiast otworzył się zakres pracy w warunkach dotąd niedostępnych, np. w pomieszczeniach zamkniętych, piwnicach, dużych rurociągach, strefach ciszy czy strefach bezemisyjnych. Ze względu na napęd serwis jest znacząco tańszy, a ze względu na łatwość obsługi maszyna sprawdza się w wynajmie. - Nieźle też wyglądają większe koparki gąsienicowe powyżej 20 t- dodaje T. Wegner.
W przypadku marki Bobcat zainteresowanie budzi np. nowa generacja ładowarek teleskopowych serii R. Klienci mają do wyboru kilkanaście wersji, głównie z silnikami spełniającymi wymagania proekologicznej normy Stage V. To faza programu „Next is Now”, który ma łączyć rozwój produktów z coraz bardziej innowacyjnymi technologicznie, przyjaznymi dla użytkownika rozwiązaniami i usługami. Gustavo Otero, prezes Doosan Bobcat EMEA mówi, że realizacja nowej strategii pozwoli klientom na wydajniejszą pracę i stworzy im możliwość osiągania lepszych wyników niż do tej pory. Zaznacza, że firma zamierza poszerzyć gamę produktów, a także częściej niż dotąd aktualizować poszczególne modele. - Ładowarki teleskopowe to podstawowy element naszej strategii biznesowej. Linia maszyn z serii R obejmuje wysokowydajne, solidne maszyny zapewniające maksymalny czas pracy bez przestojów, z rozwiązaniami kładącymi duży nacisk na precyzyjne i intuicyjne sterowanie, pozwalające podjąć się każdego zadania na placu budowy. Planujemy, dzięki nowym modelom maszyn i zwiększonym inwestycjom w działalność związaną z ładowarkami teleskopowymi, dwukrotnie zwiększyć ich produkcję do 2025 r. – komentuje G. Otero.
Andrzej Getler, Dyrektor Operacyjny, MECALAC Polska podkreśla, że rok 2021 zaznaczył się w historii firmy jako najbardziej dynamiczny ze wszystkich lat od początku istnienia spółki. Odnotowano wzrost obrotów w sprzedaży bezpośredniej o ok. 35 proc. - Za wzrost obrotów odpowiada nie tylko rozgrzany rynek, ale również dywersyfikacja naszej oferty maszyn – zaznacza A. Getler dodając, iż najczęściej przewijającymi się maszynami w rozmowach z klientem, kończących się sprzedażą były kołowe koparki 9 MWR oraz 15 MWR. – Pod względem maszyn standardowych to bezdyskusyjnie jest to koparko-ładowarka TLB 890. Odnotowaliśmy również duże zainteresowanie wozidłami budowlanymi 3 i 6 t – dodaje A. Getler.
Znacząca zmiana
Dostawcy maszyn są zgodni, pandemia COVID-19 wpłynęła na sprzedaż maszyn, jak również „uruchomiła” zjawiska, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia. - Sprzedaż zmieniła się diametralnie. Ze względu na dostępność komponentów oraz absencję pracowników na produkcji (nasze maszyny budowane są w Wielkiej Brytanii) mocno spadła wydajność fabryki. W konsekwencji wzrósł czas oczekiwania generalnie oraz ze względu na różne modele – mówi T. Wegner (Interhandler) dodając, iż klienci zostali zmuszeni do uzbrojenia się w cierpliwość. Nasz rozmówca przypomina też to, że tak jednak działo i dzieje się na całym rynku, również samochodowym. - Praktycznie wszyscy dostawcy materiałów oraz podzespołów podnieśli ceny, co zmusiło i nas do takiego ruchu. Na końcu tego łańcucha najbardziej odczuwa to klient finalny, który płaci. Popyt jest nieustająco, bardzo silny i ubolewamy, że ciągle trzeba czekać w kolejce –mówi T. Wegner.
To wszystko w znaczący sposób przełożyło się też na rynek maszyn używanych. W przypadku firmy Interahandler, w wyniku braku w ciągłej sprzedaży maszyn nowych, bardzo wzrósł popyt na „używki”. - Niestety te źródła zaczynają wysychać, a przestały być zasilane nowymi maszynami. Wyraźnie wzrosła wartość rezydualna maszyn używanych, co jest korzystne dla obecnych właścicieli gdyby chcieli wymienić maszyny na nowe – konkluduje T. Wegner.
To, że COVID-19 wywołał ograniczenia z logistyce i łańcuchu dostaw komponentów do produkcji maszyn potwierdza A. Getler (MECALAC Polska). – Myślę, że każdy z producentów automotive doświadczył w 2021 r. znacząco to, co to oznacza dla ich produkcji, a my jako producenci maszyn podążamy tuż za ta branżą, mierząc się z nieprzewidywalnością, bądź wręcz brakiem dostaw, ograniczoną produkcją – dodaje nasz rozmówca. Pomimo tego, miniony rok był dla MECALAC Group rokiem stabilnym, a to za sprawą dobrze zaplanowanych zakupów komponentów do budowy maszyn. – Końcówka roku 2021 i początek 2022 niestety jest już obarczona dużą nieprzewidywalnością w dostawach np. elementów hydraulicznych – konkluduje nasz rozmówca.
Standard i coś więcej
To, że rynek budowlany przeobraża się i że budowy wymuszają na wykonawcach stosowanie dedykowanych maszyn i urządzeń dostrzega A. Getler (MECALAC). Jego zdaniem kupujący coraz częściej stawiają na wielofunkcyjność, zróżnicowanie osprzętowe swoich maszyn. Współczesne maszyny budowlane to zazwyczaj swoiste nośniki osprzętu, jedna maszyna bazowa może przy pomocy dziesiątków różnego rodzaju przystawek funkcjonalnych realizować różnorodne zadania.
Nie jest zaskoczeniem, że nabywcy coraz częściej stawiają już nie na maszyny standardowe, ale raczej decydują się na opcjonalne wyposażenie. Dostrzegają to np. w Interhandler. Dotyczy to wyboru silników o wyższych mocach czy sterowania dżojstikami. Wyposażenie z zakresu komfortu nierzadko przypomina to znane z aut osobowych. - Sprzedaż osprzętu jest czymś naturalnym. Doświadczeni właściciele i operatorzy doceniają fakt, że liczba osprzętów jest adekwatna do wielkości oferty usług jaki mogą świadczyć. Czasem wystarczy dokupić osprzęt, ale idąc poziom wyżej i chcąc podnieść wydajność, decydują się na zakup kolejnej maszyny – usłyszeliśmy od T. Wegnera.
Czekając na nowości
Rynek jak zwykle „rozgrzewają” nowości tak sprzętowe jak i technologiczne. Już teraz jest ich całkiem sporo, będą kolejne. Firma Caterpillar wkrótce wprowadzi inteligentną funkcję pełzania dla ładowarek o sterowaniu burtowym (SSL) i kompaktowych ładowarek gąsienicowych (CTL). Połączenie czujników osprzętu i oprogramowania równoważy obciążenie osprzętu i prędkość maszyny, aby zmaksymalizować produktywność. Obciążenie silnika pozostaje stałe, a operator może monitorować ciśnienie hydrauliczne na panelu wyświetlacza w kabinie. Inteligentne pełzanie eliminuje zgadywanie z ustawiania odpowiedniej prędkości pełzania do obsługi osprzętu. Bez pomocy tej funkcji ustawienie zbyt dużej prędkości pełzania może prowadzić do zablokowania osprzętu, a zbyt mała prędkość powoduje spadek wydajności.
Wśród debiutanckich minikoparek jest elektryczna JCB 19C-1E JCB. Jest pierwszą w pełni elektryczną minikoparką w branży. Umożliwia całodniową pracę na jednym ładowaniu.
Z kolei projektanci Volvo LX03 czerpali inspirację… z klocków Lego (maszyna jest dziełem wspólnym inżynierów i projektantów Volvo CE i LEGO® Technic). Producent zapewnia, że ten w pełni autonomiczny prototyp elektrycznej ładowarki kołowej to pierwsza maszyna, która - zgodnie z założeniami technologii samouczenia potrafi w inteligentny sposób podejmować decyzje, wykonywać zadania i wchodzić w interakcje z ludźmi. - Czas, by z pomocą inteligentnych, bardziej ekologicznych rozwiązań o globalnym zasięgu odmienić branżę budowlaną - mówi Melker Jernberg, prezes Volvo CE. Ważąca 5 t ładowarka ma modułową budowę, a w procesie produkcji wystarczy wprowadzić zaledwie kilka zmian by skonstruować jej odpowiednik o większych lub mniejszych gabarytach. Wykorzystuje ten sam układ napędowy co model L25 Electric. Nie wydziela spalin, pracuje cicho, a energii starcza jej średnio na osiem godzin (w zależności od wykonywanego zadania).
T&M nr 1/2022
Tekst: Michał Jurczak