Na prąd i nie tylko
Popyt na sprzęt dla branży komunalnej zależy bezpośrednio od zamówień generowanych przez jednostki samorządowe.
Swoistym katalizatorem zmian mających aktualnie miejsce jest Program Rozwoju Elektromobilności. Zgodnie z jego założeniami samorządy muszą dążyć do zrównoważonego rozwoju transportu komunalnego i tym samym do zmniejszenia liczby pojazdów z napędem konwencjonalnym w miejskich flotach. Już dziś widać to w zakupach sprzętu.
Pojazdy i maszyny komunalne pracują w dość specyficznych warunkach. W każdym przypadku kluczowa jest efektywność, w tym ta związana ze stosowanym źródłem napędu. Zwarta, miejska zabudowa, parki, czy osiedlowe drogi, a także fakt, iż nierzadko maszyny i pojazdy pracują w godzinach wczesno porannych bądź wieczornych, sprawiają że aż prosi się o stosowanie środków relatywnie cichych i nie trujących powietrza. Ostatnio sprawa nabiera szczególnego znaczenia, rośnie popularność zamiatarek napędzanych energią elektryczną, ale też hybrydowych lub zasilanych gazem śmieciarek. Pojawiają się pierwsze śmieciarki na prąd. Działające na rzecz samorządów podmioty generują największy popyt na takie pojazdy i maszyny.
Śmieciarki proekologiczne
Trwają kolejne próby z udziałem ciężarówek z tzw. alternatywnym napędem, o zerowej emisji, do cichej pracy i zastosowań w obszarach miejskich, w tym do wywozu odpadów. DAF CF Electric to pojazd (już po dwóch modernizacjach) oferowany w postaci ciągnika siodłowego 4x2 (DMC zestawu 37 t) oraz w postaci podwozia pod zabudowę 6x2 z wleczoną osią tylną (DMC pojazdu 28 t). Nowym elementem zastosowanym w drugiej generacji pojazdu jest akumulator litowo-jonowy o poj. 350 kWh (poj. użyteczna 315 kWh). Zasięg modeli z gamy CF Electric wynosi ponad 200 km.
Podobną konstrukcję ma Volvo FL Electric zbudowane z myślą o wywozie odpadów. Jest w stanie przejechać do 300 km na jednym ładowaniu. Volvo FL Electric jest pojazdem o DMC 16 t, silnik elektryczny o mocy maksymalnej 185 kW sprzężono z dwubiegową skrzynią biegów (przekazuje moc na tylną oś). Źródło energii stanowi od 2 do 6 akumulatorów litowo-jonowych o wydajność od 100-300 kWh. W połowie listopada ubr. spółka miejska Urbis, zajmująca się odbiorem i zagospodarowaniem odpadów komunalnych w Gnieźnie otrzymała fabrycznie nowy pojazd tego rodzaju. Śmieciarkę kupiono razem z mobilną, jednowyjściową stacją ładowania prądem stałym o mocy 40 kW, skracającą czas uzupełniania energii do 4 godzin. Sam pojazd, jak informuje Volvo, posiada moc 300 KM i jest wyposażony w system czterech baterii 265 kWh.
Kilkanaście miesięcy temu zadebiutował pierwszy całkowicie elektryczny pojazd Renault Trucks przeznaczony do zbiórki odpadów w firmie zarządzającej ochroną środowiska, Urbaser. Renault Trucks D Wide Z.E. zaczął zbierać odpady w Barcelonie.
– Pojawienie się tego typu pojazdów we flocie jest odpowiedzią na nasze zaangażowanie w zrównoważoną mobilność energetyczną. Urbaser jest liderem w dziedzinie technologii przyjaznych dla środowiska poprzez tworzenie w miastach warunków pracy bez zanieczyszczeń atmosferycznych i hałasu – mówi Ruben Torrado, dyrektor ds. Maszyn w Urbaser. Teraz pierwsza tego rodzaju śmieciarka zaczęła pracować w Polsce. O Renault Trucks D Wide Z.E. powiększyła się flota pojazdów komunalnych w Świebodzicach. Przy DMC 26 t i rozstawie osi 3,9 m, posiada dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 370 kW, które zapewniają maksymalny moment obrotowy 850 Nm. – Renault Trucks wyprodukuje i dostarczy w tym roku na rynki europejskie tysiąc podobnych do tego samochodów elektrycznych – tłumaczy Marcin Majak, dyrektor sprzedaży, Renault Trucks Polska. Renault Trucks D Wide Z.E. ze śmieciarką Terberg przez 1,5 roku testowano we flotach firm komunalnych w Polsce. – Praca śmieciarki, czyli zgniatanie i wrzucanie odpadów do nadwozia odbywa się podczas postoju. Testy, które wykonaliśmy w minionym roku wykazały, że w 80 proc. przypadków wśród firm komunalnych samochód wracał do bazy po całodziennej pracy z poziomem naładowania akumulatorów trakcyjnych średnio 20-24 proc. Energii wystarczało na cały dzień pracy, na to, żeby wrócić do bazy i jeszcze ciut zostawało w zapasie – dodaje M. Majak.
Nieduże, dla miast
Coraz częściej do „komunalników” w Polsce trafiają różnego rodzaju mini trucki. Od kilku miesięcy na rynku jest Melex N.Truck, modułowy elektryczny pojazd użytkowy o DMC 3,5 t, przeznaczony właśnie do transportu w obszarach miejskich. Może przewozić ładunki do 2 t, czyli dwa razy więcej niż dotychczasowe modele marki Melex. N. Truck wyposażony w baterie litowe może poruszać się z prędkością do 70 km/h,
osiągając dystans powyżej 150 km, co umożliwia pracę pojazdu przez całą dobę.
Nowość na polskim rynku stanowi rodzina modeli marki Alke. ATX ma dopuszczalną masę całkowitą sięgającą 4 t i ładowność do 2 t. W topowej wersji auto jest w stanie ciągnąć przyczepę o masie do 2 t. Zasięg, po naładowaniu baterii do pełna sięga 150 km. Samochód dostępny jest jako skrzynia, furgon, czy… mini ciągnik siodłowy. W najpopularniejszej z wersji, skrzyniowej część ładunkowa ma rozmiary: 130 x 123 cm; 180 x 123 cm lub 200 x 140 cm.
Wśród pojazdów do transportu komunalnego jest też napędzany elektrycznie Goupil G4. Ładowność w maksymalnym wariancie przekracza tonę, a podwozie można zaopatrzyć np. w fabryczną zabudowę z drzwiami roletowymi, myjkę wysokociśnieniową z wężem lub wywrotkę do zbierania i wywozu śmieci. – Do wyboru są przemysłowe baterie trakcyjne od 8,6 do 14 kWh oraz baterie w technologii litowo-jonowej, 9 i 14 kWh. Koszty eksploatacji takiego auta to ok. 6 zł/100 km – informują w Zeppelin Polska.
Coraz popularniejszy, elektryczny napęd nie wyeliminował całkowicie z rynku komunalnego pojazdów zasilanych tradycyjnie. Należą do nich pojazdy marki Unimog (w grudniu ubr. jedno z takich aut trafiło do Krakowa). Unimog U 219, U323, U 327, jak również U 423 to wszechstronne, zdolne realizować zadania związane z odśnieżaniem, piaskowaniem lub sprzątaniem, wykonywać prace dźwigowe. „Komunalnicy” stosują najczęściej auta z wywrotką, ładowaczem czołowym lub nadwoziem wymiennym (np. beczka na wodę). Najmniejszym jest U 219, dostosowany głównie do potrzeb mniejszych firm i jednostek komunalnych (np. zabudowa Bucher z automatyczną solarką czy wysięgnikiem czołowym do podkaszania). Można nim też efektywnie wykonywać prace związane z pielęgnacją drzew i krzewów oraz przycinaniem zieleni, korzystając np. z wysięgnika czołowego MFK 500 i domontowanego ścinacza do podkaszania zarośli. Wybór ponad 20 narzędzi pozwala na uniwersalne wykorzystywanie wysięgnika przez cały rok.
Jego wysokość… teleskop
Sektor komunalny coraz chętniej sięga po różnego rodzaju podnośniki, w tym teleskopowe, pomagające w pracy na wysokościach. Wśród nowości jest Merlo EW25.5-90. Nadaje się do zastosowania w przestrzeniach zamkniętych, sprawdza się też w warunkach terenowych, zarówno w pracach komunalnych, jak i na składowiskach odpadów. Model eWorker skręca wyłącznie na kołach tylnych, w taki sam sposób, w jaki odbywa się to w przypadku wózków widłowych. Przekładnia ma trzy tryby. Poza tzw. trybem normalnym jest tryb ECO (dla maksymalnej oszczędności) oraz POWER (maksymalne osiągi i moc). Maszyna wyposażona jest w pompę hydrauliczną o zmiennej pojemności (load sensing), osadzoną na silniku elektrycznym i sterowaną dżojstikiem elektroproporcjonalnym, który jest w stanie zapewnić do trzech jednoczesnych ruchów.
Nowum stanowi też podnośnik teleskopowy Bobcat serii R, TL25.60, o sztywnej ramie. Napędzany jest silnikiem Bobcat 75 KM Stage V. Maszyna ma znamionowy udźwig roboczy 2,5 t, zapewnia maksymalną wysokość podnoszenia prawie 6 m i dysponuje ponad 3-metrowym zasięgiem. Uchwyt Bob-Tach (ręczny lub hydrauliczny) zwiększa jej wszechstronność. Jak wszystkie podnośniki teleskopowe tej marki, TL25.60 ma konstrukcję skrzyniową, a spory prześwit podłużny pozwala na pracę również w trudnych warunkach terenowych.
Maleństwa wielofunkcyjne
Gospodarka komunalna od dłuższego czasu generuje główny popyt na niewielkie koparki i ładowarki, będące w istocie wielofunkcyjnymi nośnikami osprzętu. Pomagają w realizacji inwestycji miejskich, wykonywaniu wykopów itp. Wiele małych maszyn ma konstrukcję przegubową, zapewniając kąt obrotu 45 st. w każdą stronę, co ma gwarantować odpowiednią zwrotność przy relatywnie niewielkim promieniu skrętu. Popularność maszyny zawdzięczają bogatej gamie osprzętu dodatkowego (m.in. widły, łyżki spycharkowe, wiertła itp.).
Nowością jest CASE CX15EV, 1,5-tonowa, elektryczna minikoparka, z funkcją szybkiego ładowania (ładowanie pojazdu trwać ma zaledwie dwie godziny), z baterią pozwalającą na 4-8 godzin pracy w trybie mieszanym. Operator ma do dyspozycji cztery tryby pracy. Maszyna posiada m.in. szybkozłącze, ma możliwość pracy z młotem hydraulicznym, elementem wyposażenia jest też LED-owe oświetlenie. Ciekawostką jest rozsuwane podwozie hydrauliczne, CX15EV ma regulowaną szerokość (80-100 cm).
Bobcat ma natomiast nową dwutonową minikoparkę E19e. To elektryczna wersja popularnego modelu E19 (z silnikiem wysokoprężnym). Ma taki sam profil, wymiary zewnętrzne i porównywalną wydajność co protoplasta, którego sprzedaż na świecie przekroczyła 10 tys. sztuk. E19e cechuje taka sama stabilność, udźwig i siły odspajania co jej konwencjonalny odpowiednik. Szerokość, zaledwie 98 cm sprawia, że model łatwo użytkować w nawet ograniczonej przestrzeni, dzięki czemu sprawdza się np. w pracach rozbiórkowych. E19e napędzana jest akumulatorem 17,3 kWh. Poziom hałasu wytwarzanego przez maszynę podczas pracy jest relatywnie niski – LpA (hałas przy operatorze) wynosi 70 dBA, o 9 dBA mniej w porównaniu z E19 zasilaną silnikiem wysokoprężnym.
Do oferty JCB trafiła z kolei dwutonowa minikoparka 19C-1Ei. Producent podkreśla, że JCB 19C-1E na jednej, naładowanej do pełna baterii może pracować 6-8 godzin. Baterie można podładowywać. „Normalne” ładowanie trwa ok. 10 godzin, szybkie ponad dwukrotnie krócej. Awaryjnie, w przypadku wyczerpania baterii można „wspomóc się” przenośnym agregatem. Wystarczy kilkadziesiąt minut, aby baterię naładować w takim stopniu, by np. bezpiecznie i wygodnie zjechać z placu budowy. JCB 19C-1E współpracuje dokładnie z takimi samymi „akcesoriami” funkcjonalnymi jak maszyny z napędem spalinowym.
Dwa silniki elektryczne zamiast spalinowego – na takie posunięcie zdecydowali się konstruktorzy Kramera wprowadzając do oferty ładowarkę KL 25.5e. Napędzają ją wyłącznie silniki elektryczne, a w miejscu silnika spalinowego zamontowano akumulator. Układ hydrauliczny obsługuje oddzielny motor elektryczny o mocy 2 kW. Kramer zastosował wersję sterowania z proporcjonalną regulacją przepływu oleju. Parametry pracy pompy zależą od wychylenia dżojstika. Maksymalny udźwig ładowarki to 2,5 t. Relatywnie niewielki rozstaw osi (185 cm) wpływa na zwrotność (promień zawracania 2,7 m).
Specjalistki od zamiatania
Elektryfikacja już w zdecydowanym stopniu widoczna jest na rynku zamiatarek komunalnych, zainteresowanie takimi maszynami w ostatnich miesiącach szybko rośnie. Wiadomo, że w najbliższych latach do firm komunalnych dość powszechnie trafiać będą zamiatarki z całkowicie elektrycznym napędem, oferta tego rodzaju maszyn już dziś jest całkiem spora.
Dostawca maszyny Tenax Electra 1.0 rekomenduje ją jako pierwszą na świecie całkowicie elektryczną zamiatarkę. Elektryczny napęd jazdy, elektryczne sterowanie i monitoring elektroniczny wszystkich funkcji mają gwarantować maksymalną wydajność i autonomię pracy. Baterie naładowane do pełna pozwalają pracować przez ok. 8,5 godziny. Dane kalibracyjne, ustawienia i parametry operacyjne urządzenia są zarządzane elektronicznie za pomocą odpowiednich połączeń w konsoli. Maszyna mierzy niecałe 3 m, przy szerokości niemal metra i wysokości 1,9 m.
Powodzeniem cieszy się też Bucher CityCat 2020ev. Na jednym ładowaniu może pracować do 7-8 h, a więc niemal całą zmianę. Producent informuje, że ładowanie do 80 proc. pojemności zajmuje 3 h, a pełne trwa ok. 8 h. Zewnętrznie CityCat 2020ev ma te same wymiary, i oferuje tę samą manewrowość jak standardowy CityCat 2020. Ma również taką samą poj. zbiornika (2 m sześc.) i prawie taką samą ładowność jak model podstawowy z silnikiem wysokoprężnym. Działanie pojazdu i szczotek jest identyczne, a kierowcy mogą łatwo przestawić się z obsługi modeli z silnikiem diesla na elektryczne (bez potrzeby dodatkowego szkolenia).
Zamiatarkę elektryczną – D.zero2 ma w ofercie Dulevo. Producent zwraca uwagę na zmienną szerokość zamiatania (1,75-3,2 m) uzyskaną poprzez niezależnie sterowane z podłokietnika szczotki boczne, innowacyjną dyszę ssącą z opatentowanym systemem zasysania dużych odpadów, przestronną i ergonomiczną kabina z kamerą cofania z monitorem w kierownicy. Wykonany ze stali nierdzewnej zbiornik na odpady ma poj. 2,1 m sześc.
Całkowicie na energii elektrycznej opiera swój napęd również Schmidt eSwingo 200+. Dwa zestawy akumulatorów o napięciu 48 V i 400 V mają zagwarantować nie tylko odpowiednią wydajność (75 kWh), ale również łatwą obsługę (producent zapewnia, że baterie wytrzymają co najmniej 5 tys. cykli ładowania). Zamiatarka dostępna jest z rozwiązaniami telematycznymi, w tym pozycjonowaniem opartym na GPS w czasie rzeczywistym, pozwalającym na zoptymalizowaną jazdę i wydajność akumulatora, a także automatycznie „monitorowanie” przerw serwisowych itp.
Coraz częściej „komunalnicy” decydują się również na zakup zamiatarek ciągnikowych. Wśród nowości jest urządzenie T 801/4 (POM Augustów), z pływającym układem zawieszenia, co ma gwarantować wysoką dokładność zamiatania, zaś szerokość robocza rzędu 2,5 m – dużą wydajność. Zmiana kąta pracy tej nowatorskiej zamiatarki odbywa się za pomocą siłownika hydraulicznego.
T&M nr 1/2023
Tekst: Michał Jurczak
Add comment