Hyundai Genesis, forpoczta nowej marki
Samochód jest tak bogato wyposażony, że nie ma opcji, możesz wybrać kolor skóry i lakieru. Nazywa się Hyundai Genesis, ale na innych rynkach jest już oferowana samodzielna marka Genesis, pierwszy model to G90.
Pierwsze doznania – cisza wewnątrz, oraz kultura i styl toczenia się auta. Widlasta szóstka sobie mruczy, a nad asfaltowymi wybojami Genesis jakby przemyka. Od razu wiesz, że obcujesz z wyjątkowym produktem. Pneumatyczne amortyzatory ECS i stały napęd 4x4 nazwany HTRAC pracują bez zastrzeżeń – chwilowo nawet 100 proc. siły może trafić na jedną oś. Czujesz się zrelaksowany, codzienny pośpiech przestaje cię dotyczyć. Delektujesz się skórą nappa i prawdziwym drewnem na desce rozdzielczej i drzwiach. Ale jeśli chcesz pędzić, 315 koni ukrytych w benzyniaku 3.8 V6 uczyni z Genesisa zupełnie szybką maszynę. Nawet po mocniejszym nadepnięciu pedału gazu i zmuszeniu 8-biegowego automatu do zdecydowanej redukcji, wszytko przebiega w stylu odpowiednim dla 5-metrowego sedana. Jest wciskanie w fotel, ale bez nachalności. Na zakrętach Hyundai zachowuje się pewnie, również przy wysokich prędkościach trudno zburzyć spokój w kabinie.
No i nie czujesz, że waży ponad 2 tony. Owszem, BMW 5 byłoby zwinniejsze, ale o żadnej dużej różnicy nie ma mowy. Możesz wybrać jeden z czterech trybów pracy auta: Eco, Normalnie, Sport, Snow. Ten ostatni jest włączany naciśnięciem przycisku dłużej niż 1 s. Przy każdej prędkości da się wyłączyć stabilizację toru jazdy ESC, całkowicie, albo tylko wchodzącą w jej skład kontrolę trakcji TCS.
Wyposażenie właściwie kompletne, ale najważniejsze, jak działa. Podczas tygodnia spędzonego z Genesisem, przekonałem się, że bezbłędnie. Aktywny tempo mat SCC pracuje aż do zatrzymania pojazdu, potem wystarczy musnąć gaz, lub przycisk RES, aby Hyundai znów podążał za poprzedzającym autem. Świetne jest otwieranie klapy bagażnika bez kluczyka. Nie trzeba machać nogą, jak w niektórych innych markach, starczy przystanąć z tyłu auta i chwileczkę poczekać. Wyświetlacz Head Up jest tak czytelny, że właśnie na nim najlepiej kontrolować prędkość jazdy. Domykanie drzwi przebiega cicho. A wyświetlanie z dołu zewnętrznych lusterek, po zmroku, napisu „Genesis” na nawierzchni bardzo podoba się również dzieciom.
Tylna, trzymiejscowa kanapa nie jest składana w celu powiększenia kufra, za to jej dwie asymetryczne części można (oczywiście elektrycznie) częściowo położyć, aby podróż z tyłu uczynić jeszcze bardziej relaksującą. Ba, pasażerowie z tyłu mogą przesuwać prawy, przedni fotel, zmieniać kąt pochylenia jego oparcia, a także sterować sprzętem car audio (ze środkowego podłokietnika).
Wady? Za szybko brudzi się kamera cofania. Nie ma innego silnika w ofercie na Polskę. Ludzie przyzwyczajeni do niemieckiego premium będą narzekali, że to „tylko” Hyundai. Hyundai Genesis 3.8 V6 GDi Executive, czterodrzwiowy, pięciomiejscowy sedan, długość 4990 mm, szerokość 1890 mm, wysokość 1480 mm, bagażnik 493 l, napęd 4x4, sześciocylindrowy, benzynowy silnik V6, 3778 ccm, 315 KM, maksymalnie 240 km/h, od 0 do 100 km/h w 6,8 s, średnie spalanie 11,6 l/100 km, cena 318.000 zł.
Jacek Dobkowski
Fot. Jacek Dobkowski