Maxus e-Deliver 7 ten jest na prąd
Model oznaczony cyfrą 7 może być na prąd, wówczas nazywa się e-Deliver 7, albo na olej napędowy i wtedy jest Deliverem 7.
Na początek testujemy elektryka. Elektryczne „paliwo” zdradza wyżej położona podłoga ładowni, co widać po otwarciu drzwi, zwłaszcza tylnych, dwuskrzydłowych. Wprawdzie bateria trakcyjna o dużej pojemności 88 kWh netto nie zajmuje całego miejsca między osiami, znajduje się bliżej przednich kół, ale wiadomo że nikt w przestrzeni ładunkowej nie będzie robił uskoków. A propos drzwi, przesuwane z lewej stanowią seryjne wyposażenie, w mnóstwie innych dostawczych musisz za to dopłacać. Natomiast z prawej strony przy otwieraniu drzwi automatycznie wysuwa się stopień – bardzo oryginalny element seryjnego wyposażenia. Stopień jest antypoślizgowy i szeroki, ale nie na tyle, żeby zagrażał piszczelom osób stojących przy e-Deliverze 7. Generalnie wszystkie drzwi chodzą lekko i precyzyjnie. Tylne, dwuskrzydłowe otwierają się o 90 st., potem do 180 st., wystarczy wyjąć obejmę z mocowania. Przy powrocie do 90 stopni czy do zamknięcia nie musisz nic robić. Cennik wyszczególnia 6 uchwytów do mocowania ładunku, ale testowy egzemplarz okazał się pod tym względem lepszy – 8 uchwytów, z czego 6 w podłodze, 2 na dole ściany grodziowej. Maxus podaje objętość ładowni w cenniku, nie wszystkie marki tak robią (niestety). 6,7 m sześc. to całkiem sporo, tak samo jak ładowność wynosząca dokładnie 1.020 kg.
Deska rozdzielcza (solidnie zmontowana, z miękkimi fragmentami) jest podobna do tej z większego modelu, czyli e-Delivera 9. Kryje w sobie kilka specyficznych rozwiązań. Mam na myśli przede wszystkim włączanie świateł mijania, bo nie ma żadnego pokrętła czy dźwigienki, ani z lewej strony kokpitu ani przy kierownicy. Tak jak w luksusowym vanie Maxus MIFA 9 sterowanie zewnętrznym oświetleniem odbywa się poprzez… centralny ekran. Trzeba znaleźć grafikę z sylwetką auta, widzianą z prawej strony, nieco z góry i nacisnąć kółeczko obok pola Światło. Wtedy wyskoczy ramka z czterema propozycjami, m.in. światłami mijania. Także z centralnego ekranu włączysz przeciwmgielne z przodu i z tyłu. Hamulec ręczny uruchamiasz małym uchwytem z lewej strony deski rozdzielczej. Obok znajduje się przełącznik Mode, którym wybierzesz trzy tryby jazdy: Normal (domyślny), Power, Eco. Zwracam uwagę zwłaszcza na Eco, prędkość zostaje ograniczona do 90 km/h. Zresztą maksymalna na dwóch pozostałych trybach to tylko 120 km/h. Tak już w dostawczych elektrykach jest, dla porównania e-Deliver 9 rozwija 100 km/h. A zasięg? Realnie e-Deliver 7 zużywa do 30 kWh/100 km przy jeździe drogą ekspresową czy autostradą. Na innych szlakach „pali” mniej, osiągniecie 300 km z kawałkiem staje się realne.
Przeglądy są co 30 tys. km lub 2 lata. Gwarancja podstawowa 5 lat lub 160 tys.km przebiegu, zaś na baterię HV 8 lat lub 250 tys.km (wskaźnik zachowania pojemności baterii 70 proc.). Do tego dochodzi gwarancja na korozję 3 lata i na perforację 10 lat.
Maxus e-Deliver 7 Van N1, pięciodrzwiowy, trzymiejscowy furgon, długość 5364 mm, szerokość 2030 mm, wysokość 1990 mm, ładownia 6,7 m sześc, napęd na przód, silnik elektryczny 204 KM, maksymalnie 120 km/h, od 0 do 100 km/h w 11,6 s, pojemność akumulatora 88 kWh netto, średnie zużycie energii brak danych, zasięg w cyklu mieszanym WLTP 362 km, w cyklu miejskim WLTP 524 km, cena promocyjna 194.990 zł netto (239.838 zł brutto).
Tekst i fot. Jacek Dobkowski