Mercedes V, nadal podróż premium
Po drugim liftingu klasa V nie straciła wysokich właściwości jezdnych i użytkowych, zyskała nowocześniejszy wygląd kokpitu i nadwozia.
Przy okazji liftingu zawsze staram się wychwycić najbardziej rzucające się w oczy fragmenty zmodernizowanego samochodu, pozwalające na szybkie i bezbłędne odróżnienie od „starej” postaci. W tym przypadku z przodu zdecydowanie zmieniła się atrapa chłodnicy. Jest ona większa, z czarnymi, szerokimi obwódkami po bokach i na dole (mogącymi przywodzić na myśl niektóre elektryki Mercedesa), zawiera w sobie również miejsce na tablicę rejestracyjną. Poprzednio tablica znajdowała się pod grillem. Z tyłu karoserii najszybciej zauważysz napis „Mercedes-Benz” między wycieraczką a logo marki. Napis nie jest za duży, pełna estetyka. W kabinie od razu widać nową deskę rozdzielczą, z dwoma ekranami połączonymi w całość. Poprzednio były trzy szybki na tablicy wskaźników, teraz rozpościera się jedna, szeroka tafla. Na poziomych ramionach kierownicy znalazły się dotykowe pola, chętnie krytykowane przez innych dziennikarzy. Mam bardziej wyważone zdanie, można przyzwyczaić się do tych dotykowych pól. Ale dobrze, że pozostawiono pokrętło do regulacji głosu w systemie multimedialnym, na środkowej konsoli, bliżej pasażera. Jest oczywiście system MBUX (Mercedes-Benz User Experience), możesz więc porozmawiać z komputerem o miłym, damskim głosie, np. o pogodzie w miejscowości będącej celem podróży.
Małą litera d na tylnej klasie informuje, że pod maską ulokowano diesla. Wiele razy podczas kilku dni testu nachodziła mnie refleksja, po co Mercedes tak zaangażował się w napędy elektryczne, skoro nadal robi znakomite turbodiesle?\ W tym aucie agregat o pojemności 1950 ccm i symbolu OM654 DE 20 LA imponuje wysoką kulturą, nawet zimny na biegu jałowym. W trasie poza drogami szybkiego ruchu i autostradami da się osiągnąć rezultaty w okolicach 8 l/100 km. Automat 9G-Tronic pracuje bez zarzutu. Jeden z trzech programów jazdy, nazwany Manualnie (domyślny to Comfort, jest też Sport) oznacza wyłącznie ręczną zmianę przełożeń. W razie zagapienia się prowadzącego skrzynia zmieni sama w dół, do jedynki, ale w górę nie przerzuci.
Tak jak przed ostatnim liftingiem wszystkie miejsca w kabinie są pełnowartościowe, również w trzecim rzędzie nikt nie będzie utyskiwał na brak przestrzeni na głowę, nogi czy barki. Testowy egzemplarz był siedmiomiejscowy, 2 + 2 + 3. Przeglądy, jak to w Mercedesach, wyznacza wskaźnik serwisowy ASSYST Plus. Przykładowo, w tym aucie, eksploatowanym pięć miesięcy, przy przebiegu 24.235 km przegląd A wypadał za 12.020 km. Fabryczna gwarancja to 2 lata, bez limitu przebiegu, od wydania pojazdu lub od pierwszej rejestracji (liczy się wcześniejsza data). Gwarancja na brak korozji perforacyjnej trwa 12 lat.
Mercedes-Benz V 300 d Avantgarde długi, pięciodrzwiowy, sześciomiejscowy (2 + 2 + 2), w opcji siedmiomiejscowy (2 + 2 + 3) van, długość 5140 mm, szerokość 1928 mm, wysokość 1901 mm (z relingami1950 mm), bagażnik 1030/4630 l, napęd na tył, czterocylindrowy, rzędowy turbodiesel z dwiema turbosprężarkami, 1950 ccm, 237 KM przy 3800 obr./min, maksymalnie 220 km/h, od 0 do 100 km/h w 7,9 s, średnie spalanie 7,5 l/100 km, cena 289.252 zł netto, 355.780 zł brutto.
Tekst i fot. Jacek Dobkowski